11. Mama?!

938 68 5
                                    

Wtem usłyszałam rozmowę dwóch osób. Poszłam w tamtym kierunku i zza krzaków zobaczyłam młodych chłopaków, niedużo starszych ode mnie. Gdy przyjrzałam się im bliżej, poznałam Travisa i Connora. Rozmawiali o czymś podekscytowanymi głosami, stojąc nie mniej niż dziesięć metrów od sztandaru. Stali przodem do mnie i nawet nie rozglądali się, czy przypadkiem ktoś od tyłu nie kradnie im chorągwi, co miałam zamiar uczynić.

Schowałam miecz do pochwy i cichaczem prześliznęłam się na tyły synów Hermesa. Powoli wyszłam z krzaków i podeszłam do sztandaru. Czekałam na jakąś reakcję chłopaków, ale byli tak pogrążeni w swojej rozmowie, że nawet nie zauważyli, jak wyjęłam sztandar z ziemi i puściłam się pędem między zarośla. Dopiero gdy usłyszeli ich szelest, skapnęli się, że coś tu nie gra.

- HEJ, ODDAWAJ TO! – zakrzyknęli w jednym momencie i ruszyli za mną w pogoń.

Dysząc jak wściekła, zasuwałam czym prędzej w stronę rzeki. Jeszcze trochę, myślałam, wystarczy tylko, że ją przekroczysz. Jednak w chwili gdy wyskakiwałam z krzaków, moje plany zostały całkowicie pokrzyżowane.

- Gdzie z tym idziesz? – tuż na brzegu rzeki stał Nico. Jego miecz spoczywał bezpiecznie w pochwie, jak na razie. Chłopak patrzył się na mnie uważnie, przesuwając w tę i we w tę pierścieniem na jego palcu.

- Puść mnie – powiedziałam, próbując opanować strach. Bo to właśnie wywoływał we mnie wygląd chłopaka.

- Tym razem Ci nie pomogę – odparł, a jego twarz pociemniała. Powietrze wokół niego straciło blask, a trawa pod nim momentalnie zwiędła. Zaczęłam rozumieć zagrożenie, jakie stanowił syn boga śmierci.

- W takim razie poradzę sobie sama – wbiłam sztandar w ziemię, wyjęłam ponownie miecz i ustawiłam się w pozycji obronnej. Oczy chłopaka błysnęły, gdy zobaczył moją broń, a jego usta rozciągnęły się w krwiożerczym uśmiechu.

Zanim zdążyłam się zorientować, błyskawicznie wyciągnął swój miecz i zamachnął się nim na mnie z nieziemską siłą. Poczułam się, jakby zaatakowała mnie jakaś demoniczna siła. Ledwie odparłam atak, a Nico wystosował już kolejny. Po jego pięciu uderzeniach poczułam, jak opadam z sił. Chłopak mimo swojego słabego wyglądu był silny i doskonale walczył mieczem.

Gdy zamachnął się po raz szósty, z krzykiem sparowałam jego cios. W momencie zetknięcia się ostrzy, w niebo wystrzelił czarny piorun, z którego wydobył się przeraźliwy wrzask. Siła nieznanej mocy była tak potężna, że odrzuciła nas kilka metrów od siebie. Nica wrzuciła do wody, a mnie w zarośla.

Gdy zdołałam się podnieść, zobaczyłam, że chłopak dalej siedzi w potoku. Woda spływała po jego włosach i ubraniu. Z jego postawy zgadywałam, że nie ma zamiaru się stamtąd ruszać. Wzięłam więc sztandar, przeszłam koło chłopaka, chichocząc mu nad uchem i wyszłam po drugiej stronie rzeki.

W tej samej chwili usłyszałam róg Chejrona, zwiastujący zakończenie gry. Zanim reszta obozowiczów dotarła nad rzekę, moje oczy napotkały oczy Nica. Oboje wiedzieliśmy, że to co stało się pomiędzy naszymi mieczami, musiało coś znaczyć.

***

27.06.2011, od dziewiątej wieczorem

Siedziałam przy ognisku z kubkiem gorącej czekolady w dłoniach i wpatrywałam się tępo w trzaskające w górę płomienie. Plecy wciąż bolały mnie po sile, która odrzuciła mnie od Nicka w czasie naszej walki. Wiedziałam, że na następny dzień będę miała na nich potężnego siniaka.

Spojrzałam na syna Hadesa. Stał pod jednym z drzew ze zwieszoną głową i obracał swoim pierścieniem na palcu. Zmrużyłam oczy, przypatrując mu się uważnie. Jaki związek krył się za tymi ciemnymi jak mrok oczami?

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz