56. Zły sen

172 11 3
                                    

- Ostatnio wokół obozu zaczęła kręcić się podejrzanie duża ilość potworów. Jak się okazało, zbudowały one bazę kilka kilometrów od niego. Wyruszyła do niej moja córka, syn Posejdona, córka Ateny i syn Hadesa. Odkryli tam dwie, zatrważające rzeczy, ale to za chwilę. Moim głównym pytaniem jest – Artemida spojrzała wprost na Hadesa i wskazała go palcem. – Wuju, jakim cudem, do cholery, nie zauważyłeś zniknięcia Wrót Śmierci z Podziemia?!

Przez salę przebiegły szmery i zduszone okrzyki. Hades rozsiadł się wygodniej na tronie i zmarszczył brwi, udając, że nie wie, o co chodzi. Zmrużyłam oczy, ani trochę nie wierząc jego postawie. Już przy naszym pierwszym spotkaniu pokazał, że nie wolno mu ufać. Ani trochę się to nie zmieniło.

- Wiesz, praca w Podziemiu to nie tylko pilnowanie Wrót Śmierci. To również sądzenie dusz, podlewanie kwiatów... - zaczął wyliczać Hades, denerwując tym wszystkich wokół. Dało się to łatwo zauważyć po twarzach bogów.

- To wszystko nie miałoby nawet miejsca, gdyby nie Twoja córka, Artemido – kobiecy głos ostrym jak brzytwa tonem przerwał wywód boga śmierci. Mój wzrok padł na miejsce, z którego dochodzi i w tej samej chwili mój mózg przestał działać.

Na tronie obok Afrodyty siedziała piękna kobieta o nieco przerażającej twarzy. Sama jej aparycja wskazywała, że jest boginią-wojowniczką. Jej szare oczy były jasne i pełne groźnej energii. Ubrana była w szarą szatę, grecką bojową zbroję, a na jej głowie okolonej brązowymi włosami tkwił złoty hełm z pióropuszem na jego szczycie. Ozdobiony był obrazami baranów, koni, gryfów oraz sfinksów. W rękach trzymała włócznię i prostokątną tarczę, które emanowały magią bogini. Sam wygląd kobiety wywoływał we mnie uczucie niepokoju, to samo, jakie czułam przy bliskim kontakcie z Annabeth. Niewykluczone, że przede mną siedziała jej matka we własnej osobie.

- Ateno, nie zaczynaj znowu tego samego... - Artemida zmrużyła gniewnie oczy. Widziałam, jak gwałtownie spięły się jej wszystkie mięśnie, tylko zdążyła odezwać się Atena. Tak jak ja nie pałałam sympatią do Annabeth, tak nie pałały nią do siebie nasze matki. Co w rodzinie to nie zginie.

- Zostałaś wieczną dziewicą, żeby uniknąć spełnienia się przepowiedni – Atena kontynuowała swój wywód, nie zważając na ostrzeżenie Artemidy. Szare jak burza oczy wlepiała w boginię Łowów. – Zgodziłaś się na to dobrowolnie. Wiedziałaś, czym się to może skończyć. I nagle po tylu tysiącach lat zdecydowałaś się na poczęcie dziecka. W dodatku ukrywałaś je przed nami, a kiedy w końcu zaczęło poznawać swoje moce, wraz z nimi pojawiły się kłopoty.

- Dobrze wiesz, że tylko ona może pokonać Tartarosa i nie możesz temu zaprzeczyć – syknęła Artemida. Jej srebrne oczy zabłysły groźnie, w niektórych miejscach pokrywając się złotymi plamkami. – Nie ma praktycznie żadnych szans na przeżycie tej walki, więc czego od niej oczekujesz?

- Na pewno nie wysadzenia w powietrze Wrót Śmierci – odwarknęła bogini mądrości, a jej dłonie mocniej zacisnęły się na trzymanych przedmiotach. Artemida już otwierała usta do odpowiedzi, ale uprzedził ją Hades.

- To był akurat mój syn – mruknął, bawiąc się pierścieniem na serdecznym palcu prawej dłoni. Wiadomo, po kim ma ten odruch Nico. Hades uniósł głowę i rzucił Atenie leniwy uśmiech. – W dodatku prawie przy tym umarł, więc powinnaś być wdzięczna.

- A gdzie teraz są wrota, Hadesie? – spytała Atena. Bóg zmarszczył brwi, jakby przez chwilę się zastanawiał, po czym wyprostował się gwałtownie, wesoło klaszcząc w dłonie. Ten mężczyzna był popieprzony do kwadratu.

- Dobre pytanie, bo nie mam zielonego pojęcia! – wykrzyknął radośnie. Wskazał palcem Atenę i uśmiechnął się zjadliwie. – Ale jako bogini mądrości, ty powinnaś o tym doskonale wiedzieć.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz