16. Twoja kolej

602 47 9
                                    

28.06.2011r., jedenasta rano

- Krew...

Zachłysnęłam się powietrzem, gwałtownie puszczając dłoń Chejrona i zatykając sobie uszy rękoma. Zacisnęłam zęby i powieki, potrząsając głową, ale wciąż słyszałam słowo wypowiadane przez wiatr. W końcu nie wytrzymałam i zrywając się nagle z kanapy, krzyknęłam:

- STOP!

W momencie przedłużania samogłoski, wiatr ostatni raz zawirował wokół mnie i wyleciał przez drzwi, i okna, zamykając je za sobą. Wyczerpana, opadłam na kanapę, dysząc ciężko. Kropelki potu spływały po moim czole i nosie. Próbowałam opanować drżenie, mocno zaciskając zęby.

Podniosłam powoli głowę i spojrzałam na Chejrona. Wpatrywał się we mnie otwartymi oczyma, jego dłoń zawisła w powietrzu. Przez jego twarz przebiegały setki burzliwych emocji. Zatrzymały się w końcu na jednej – czystemu przerażeniu.

- Też to słyszałeś? – spytałam, gdy mogłam znowu mówić. Centaur pokręcił głową.

- Otrzyj nos – odmruknął, wpadając w zamyślenie. Zrobiłam, co kazał i poczułam coś lepkiego na moich palcach.

Spojrzałam w dół i zobaczyłam krew. Zamarłam, nie wiedząc, co się stało. Chejron wyjął z kieszeni chusteczkę i wręczył mi ją w dłoń. To trochę otrzeźwiło mnie z chwilowego szoku.

- Jak się czujesz? – spytał Chejron, gdy powoli dochodziłam do siebie. Zadrżałam, nie wiedząc, co odpowiedzieć.

- Ten głos... - przełknęłam ślinę. – Tak jakbym kiedyś już go słyszała.

- Ja nic nie słyszałem... - zapatrzył się w dal. Wsunęłam się głębiej w kanapę, czując ogromne, psychiczne zmęczenie.

- Chciałabym, żeby mama tu była... - poczułam, że w kącikach oczu zbierają mi się łzy. Otarłam je szybko, nie chcąc ponieść się emocjom.

- Też bym chciał – odparł ku mojemu zaskoczeniu Chejron. Spojrzał się na mnie ze współczuciem. – Ona wiedziałaby, co robić.

Już wstawałam z kanapy, gdy do domu nagle wpadła Clarisse. Wyglądała na nieźle zmartwioną, a widząc mnie cała bladą, zaniepokoiła się jeszcze bardziej.

- Artemia, wszystko dobrze? – podeszła do mnie, a widząc krew na chusteczce, spojrzała pytająco na Chejrona.

- Jeżeli Artemia będzie miała taką wole, wszystko Ci opowie. Z mojej strony to co się tu działo to tajemnica – odparł centaur.

- Dasz radę iść? – Clarisse wzięła mnie pod ramię. Wstałam, czując się już całkowicie dobrze.

- Tak, nic mi nie jest – ostatni raz odwróciłam się do Chejrona i kiwnęłam głową w podziękowaniu.

- Odezwę się do Ciebie, jeśli znajdę coś na ten temat – odparł, uśmiechając się uspokajająco. Odwrócił się i odszedł wgłęb domu.

Wyszłyśmy z Clarisse prosto w przedpołudniowe słońce. Zasłoniłam oczy dłonią, chcąc powoli przyzwyczaić je do jaskrawego blasku. Dziewczyna już mnie nie podtrzymywała, ale dalej patrzyła się na mnie ze zmartwioną miną.

- Gdzie idziemy? – spytałam, przerywając ciszę.

- Idziemy na arenę treningową, bo od około pięciu minut trwają już zajęcia z rzutu oszczepem, które prowadzi Twój ulubiony chłopak – odpowiedziała, puszczając mi znacząco oczko. Zatrzymałam się gwałtownie i pokręciłam głową.

- Nie idę tam.

- Da Ci fory, nie przejmuj się – złapała mnie za rękę i pociągnęła. Wywracając oczami, dałam się poprowadzić. Clarisse sprawiała, że przestawałam przejmować się problemami i byłam jej za to głęboko w duszy wdzięczna.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz