63. Jeszcze się policzymy

138 12 0
                                    

- Po Twoich narodzinach razem z Twoim ojcem poszliśmy do jego rodzinnej wioski, aby przedstawić Cię wilczej rodzinie. Słysząc wieści o przedłużeniu rodu alfy, zmiennokształtni wpadli w radosny szał. Zarządzono nagłe święto na Twoją cześć. Nie potrafiłam zliczyć litrów alkoholu, jakie wtedy wypito. Musisz wiedzieć, że wszelkie używki nie działają na ludzką część zmiennokształtnego, a jedynie przyćmiewają wilcze zmysły.

Wilki świętowały prawie pełen tydzień. Zostałaś oficjalnie przyjęta do stada. Twoi dziadkowie nie odstępowali Cię nawet na krok. Cieszyli się z małej wnuczki, która w przyszłości miała objąć stanowisko alfy. Pamiętam, jak Leonid narzekał, że nie może się z Tobą bawić. Ale co się dziwić – miał tylko pięć lat i zero pojęcia o świecie.

Noc zakończenia imprezy na Twoją cześć była dla Alex'a ostatnią. Akurat przebywaliśmy w moim letnim, drewnianym domku niedaleko wioski wilków. To tutaj przebywałaś do ukończenia trzeciego roku życia i do chwili, w której znalazł Cię Zeus. Spałaś w małej kołysce, co jakiś czas gugając przez sen. Jako bogini nie odczuwam sennego zmęczenia, więc siedziałam na łóżku obok i Cię obserwowałam. Nie mogłam uwierzyć, że patrzę na moją malutką córeczkę.

Na zewnątrz rozległ się potężny ryk. Wszędzie poznałabym, że to Twój ojciec w wilczej postaci. Poszedł do wioski porozmawiać z rodzicami. Razem z Tobą czekałam na niego w domku. Słysząc ryk, poruszyłaś się niespokojnie w kołysce i zaczęłaś płakać. Czułam, że stało się coś złego. Uspokoiłam Cię na tyle, żebyś znów usnęła i wypadłam na zewnątrz. Zdusiłam w gardle szloch, bo moim oczom ukazała się zatrważająca scena.

Alex klęczał na trawie, na której tworzyła się coraz większa kałuża krwi. Grot włóczni przebił jego pierś i wystawał z pleców. Przeżyłam szok, widząc, że za rękojeść trzyma Hefajstos. Musiał mnie usłyszeć, bo odwrócił głowę i posłał mi zjadliwy uśmiech. Jednym ruchem wyciągnął włócznię z piersi Alex'a. Z rany i z pomiędzy jego ust buchnęła krew. Wrzasnęłam przeraźliwie. Chciałam się rzucić wilkowi na pomoc, ale wiedziałam, że wtedy ty zostaniesz bez opieki. Mogłam jedynie stać i patrzeć z rozpaczą na czyny Hefajstosa.

A to nie był koniec. Dopiero teraz zauważyłam, że bóg w drugiej dłoni trzyma żelazny łańcuch. Szarpnął nim mocno, powodując, że przytwierdzony do niego za szyję młody chłopak upadł do jego stóp. Owszem, bogowie potrafią być piękni, jeśli chcą. Ale tamten młodzieniec miał urodę nie z tej ziemi. Na naturalnej, bladej skórze nie dostrzegłam ani jednej żyłki. Uniósł na mnie błagalne spojrzenie złotych oczu. W ich kącikach dostrzegłam łzy. W tamtej chwili znienawidziłam Hefajstosa całym sercem. A szczególnie po tym, co kazał zrobić temu chłopakowi.

- Pij – rozkazał mu bóg i pchnął go w stronę jeszcze żywego Alex'a. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała coraz wolniej. Zaskoczyło mnie, gdy jego brązowe oczy błysnęły złowrogo.

- Wampir – charknął, plując krwią. Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Nawet w chwili śmierci wiedział, że stanął oko w oko ze swoim odwiecznym wrogiem.

- Proszę, nie każ mi tego robić – po policzkach wampira popłynęły łzy. – Wilcza krew jest dla nas zabójcza...

- Pij albo zginiesz gorszą śmiercią, mogę Ci to obiecać – Hefajstos był nieustępliwy. Gdybym tylko nie zostawiła w domku mojego łuku i strzał. Chętnie bym go nimi naszprycowała.

Młody chłopak obnażył długie, białe kły i wbił je w szyję Alex'a. Krzyknęłam, gdy zassał jego krew. Alex ściągnął sine usta i ułożył dłonie na ramionach wampira. Wciągnął głośno powietrze, jego oczy na moment błysnęły żółtym blaskiem. Sekundę później ciało wampira pokryło się czerwonym ogniem. Wrzasnął, ale było już za późno. Jego ciało obróciło się w kupkę popiołu.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz