37. Będziesz moją druhną

323 16 4
                                    

W obozie na jedną chwilę zapadła wszechogarniająca cisza. Nagłe zerwanie się dzieci Aresa i Hermesa oraz ich głośne ryki radości gwałtownie ją przerwały. Inni obozowicze również wstali, wiwatując przyszłemu małżeństwu. Nawet Mark zrzucił mnie ze swoich kolan i dołączył do świętującego rodzeństwa, przez co boleśnie wylądowałam tyłkiem na zimnej ziemi. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, ale nie mógł tego widzieć, zbyt zaaferowany wiadomością Clarisse.

Podniosłam się z ziemi, otrzepując z niej tyłek. Kość ogonowa pulsowała lekkim bólem, ale upadek był na tyle niegroźny, że pewnie będę miała tylko siniaka. Przeciągnęłam się nieznacznie i podeszłam do przyszłego małżeństwa. Klepnęłam Clarisse w ramię, zwracając na siebie jej uwagę. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zrobiła coś, czego w ogóle się nie spodziewałam – mocno mnie objęła.

- Wow, gratulacje – wydusiłam, gdy wreszcie mnie puściła. – Nie wiedziałam, że jesteś zaręczona!

- Wyszło dość spontanicznie – zaśmiała się nerwowo Clarisse. Spojrzałam na jej lewą dłoń i dopiero teraz zobaczyłam na jednym z jej palców pierścionek zaręczynowy.

- To dlatego pojechałaś do miasta? Pozałatwiać sprawy urzędowe? – domyśliłam się. Dziewczyna pokiwała głową na znak zgody. – Oczywiście, na ślubie i weselu będę.

- Musisz być – prychnęła Clarisse, zakładając ręce na piersi. – Będziesz moją druhną.

- Słucham? – wykrztusiłam, szeroko otwierając oczy. Dziewczyna parsknęła śmiechem, poprawiając swoje rozwichrzone, brązowe włosy.

- Jedną z wielu – uspokoiła mnie dziewczyna. Westchnęłam z ulgą. – Mam nadzieję, że Mark dobrze się Tobą zajmie.

- Z przyjemnością – ciepłe, duże dłonie objęły mnie od tyłu w pasie. Wtuliłam się w pierś Marka, otulając się jego męskim zapachem.

- Na Hadesa, muszę kupić sukienkę! – pisnęłam, gwałtownie odwracając się do mojego chłopaka. Tamten zaśmiał się krótko, zakładając za moje ucho kosmyk moich włosów.

- Wszystkim się zajmiemy, nie masz się o co martwić – wymruczał, przyciągając mnie do siebie.

- Moi drodzy! – tubalny głos Chejrona zwrócił na niego uwagę wszystkich. Wbiliśmy w niego oczekujące spojrzenia, patrząc, jak szeroko się do nas szczerzy. – Bardzo cieszymy się z nowin Clarisse i Chris'a i osobiście mogę zapewnić, że będę na waszych zaślubinach. A teraz wszyscy do łóżek, bo już się późno zrobiło, raz, raz!

Obozowiczowie powoli zaczęli rozchodzić się do swoich domków. Mark wziął mnie za rękę i zaprowadził aż pod same drzwi. Tam uścisnął mnie na pożegnanie i złożył czuły pocałunek na moim czule. Jeszcze przez chwilę patrzyłam, jak odchodzi do swojego domku. Dopiero gdy znikł z mojego pola widzenia, przetarłam dłonią zmęczoną twarz i weszłam do środka.

Noc spędziłam na usilnym wyrzuceniu z głowy obrazu zabijającego mnie Tartarosa.

***

05.07.2011r., południe

- Skup się, kochanie. Wiem, że dasz radę – ciepły oddech Marka owiał moje prawe ucho. Wypuściłam głośno powietrze z płuc, mrużąc oczy i maksymalnie skupiając się na celu. Odchyliłam rękę do tyłu, mocno zaciskając dłoń na drzewcu włóczni. Zamachnęłam się z całej siły i posłałam broń wprost w środek tarczy.

I chybiłam.

Włócznia wylądowała tuż obok, głucho upadając na piasek, którym wysypana była arena. Zaklęłam szpetnie, bo to był już piąty raz, kiedy nawet nie trafiłam w tarczę. Nieprzespana noc mocno dawała mi się we znaki. Nie potrafiłam się skupić, a kolejne porażki coraz bardziej wytrącały mnie z równowagi. Jedyne, czego pragnęłam, to zakopanie się pod ciepłą kołdrą i zaśnięcie w spokoju.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz