46. Ciężka noc

221 11 0
                                    

Wpatrywałam się w szoku w oddalające się plecy Aresa. Po całym moim ciele przebiegały nieprzyjemne dreszcze, których nie potrafiłam opanować. Gula stanęła w moim gardle, nie pozwalając przełknąć mi śliny i go zwilżyć. Oddychałam płytko, nerwowo mrugając oczami. Z całych sił powstrzymywałam się przed wybuchem, który czaił się już na granicy mojej wytrzymałości. Moje paznokcie boleśnie wbijały się w skórę nadgarstka i chyba tylko to chroniło mnie przed ponownym upadkiem.

- Czyżby mój ojciec postanowił Cię napastować? – za moimi plecami znikąd pojawiła się Clarisse. Drgnęłam gwałtownie, odwracając się do niej twarzą. Chyba musiała być cała blada, bo mina dziewczyny z wesołej zmieniła się na zaniepokojoną. – Co on Ci naopowiadał?

- Uświadomił mi jedną, bardzo ważną rzecz – wychrypiałam.

Na tę czynność moje suche gardło zareagowało głośnym atakiem kaszlu. Clarisse złapała za pierwszą, lepszą szklankę z brzegu i przyłożyła mi do ust. Zaczęłam łapczywie pić, mając gdzieś, że woda spływa mi strugami po brodzie i moczy sukienkę.

- Co masz na myśli? – spytała panna młoda.

Odstawiłam pustą szklankę, otarłam dłonią mokry podbródek i odchrząknęłam. Byłam już całkowicie opanowana i nie zamierzałam wracać do stanu sprzed chwili. A mogłam tego dokonać tylko przez wyrzucenie z głowy informacji, którą przekazał mi Ares.

- To nie jest teraz ważne – odmruknęłam, odwracając wzrok. Było mi wstyd, że ukrywam coś przed Clarisse, którą zaczęłam traktować jak przyjaciółkę, której nigdy nie miałam. Jednak jej bezpieczeństwo było teraz najważniejsze.

Dziewczyna zrobiła nietęgą minę i chyba chciała mi coś odpowiedzieć, ale w tym samym momencie toczące się wokół nas rozmowy przycichły, a oczy wszystkich zwróciły się w stronę podwyższenia dla zespołu muzycznego. Razem z Clarisse zmarszczyłyśmy brwi i podążyłyśmy wzrokiem za resztą. Ukazał nam się chłopak z domu Apollina, który stał przed mikrofonem i uśmiechał się szeroko.

- Moi drodzy, czas rozpocząć oczepiny! – krzyknął, na co goście zareagowali głośnym aplauzem. – Zapraszam parę młodą na środek parkietu. Pani młoda siada na krzesełku, zdejmuje swój welon i kładzie na kolana, a pan młody zasłania jej oczy. Zapraszam do utworzenia kółeczka wszystkie młode panienki!

Słysząc jego słowa, wybałuszyłam oczy i od razu zaczęłam się wycofywać. Clarisse widząc moją postawę, zacisnęła swoje palce na moim nadgarstku jak imadło, a w jej oczach zobaczyłam zjadliwy błysk. Stanowczo pokręciłam głową.

- Nie ma nawet takiej opcji... - zaczęłam ostrzegawczo, ale dziewczyna nie słuchała. Pociągnęła mnie na środek Sali, na którym powoli zbierały się młode dziewczyny.

- Wrzuć na luz, to tylko zabawa – odparła Clarisse, szeroko się uśmiechając. Wywróciłam oczami, wzdychając głośno. Stanęłam pomiędzy dwiema, nieznanymi mi heroskami, decydując, że wezmę udział w tej głupiej zabawie tylko ze względu na córkę Aresa. Kiedyś mi za to zapłaci.

Clarisse usiadła na krzesełku, za którym stał już Chris. Jej świeżo upieczony mąż pomógł jej zdjąć welon, który mocno ujęła w obie dłonie. Chris szepnął jej coś do ucha, na co tamta zareagowała śmiechem. Zakrył jej oczy dłońmi i uniósł wzrok, napotykając moje niezadowolone spojrzenie. Wyszczerzył do mnie zęby, co ani trochę mi się nie spodobało. Wiedziałam, że para młoda coś kombinuje.

Zaczęła grać muzyka, a w raz z nią wszystkie panny złapały się za ręce i zaczęły tańczyć wokół młodej pary. Clarisse trzymała w dłoni wysoko uniesiony welon i pomachiwała nim w takt melodii. Nie skupiałam się szczególnie na zabawie. Chciałam to tylko przetańczyć i iść coś zjeść.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz