Weszłam do środka i od razu przeszłam do salonu. Wszyscy grupowi byli już na miejscu. Zobaczyłam siedzącego na kanapie Nico, który ze znudzeniem bawił się swoim pierścieniem. Miejsce obok niego zajmował Will, gładzący swojego chłopaka po kolanie. W fotelu naprzeciw siedział Leo, a na jego oparciu przycupnęła Piper. Oboje rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami. Reszta grupowych stała lub kręciła się po salonie.
Nikt nawet nie zauważył mojego wejścia, bo uwaga wszystkich skupiona była na kłócących się o coś Clarisse i Percy'm. Dziewczyna była cała czerwona, a jej dłonie szarpały za krótkie, brązowe włosy. Syn Posejdona stanowił jej całkowite przeciwieństwo – jego skóra była blada jak ściana, a on sam wyglądał, jakby był posągiem. Z jego twarzy nie dało wyczytać się żadnych emocji. Widziałam jednak, jak jego ramiona podrygują nerwowo, gdy siłą woli powstrzymywał swój wybuch.
- Coś się stało? – spytałam głośno, podchodząc do kłócącej się pary. Clarisse, widząc mnie, odetchnęła z ulgą.
- Mogłabyś wytłumaczyć szanownemu koledze, że Twoja obecność w misji jest niezbędna? – odparła poirytowanym tonem. Uniosłam jedną brew, nic nie rozumiejąc.
- Jakiej misji?
- Clarisse, nie rozumiesz, że nie powinniśmy narażać jej na niepotrzebne niebezpieczeństwo? Na terenie obozu nic jej nie grozi – argumentował dalej Percy, twardo patrząc na córkę Aresa. Tamta wydała z siebie gniewne warknięcie. Już miała coś odszczeknąć, ale uprzedził ją Chejron swoim nagłym wejściem do salonu.
- Wszyscy są? – stanął w progu i rozejrzał się po pomieszczeniu. – W takim razie możemy zaczynać.
- Wreszcie – usłyszałam cichy, znudzony szept Nico. Swoją postawą nie ukrywał, że nie chciał tu być.
- Witajcie na dzisiejszym zebraniu grupowych domków! – rozpoczął centaur, kiwając nam głową na powitanie. – Omówimy dziś kwestię obrony obozu oraz nadchodzącą misję, w której udział weźmie aż czterech herosów. Zacznijmy jednak od obrony obozu.
Chejron podszedł do swojego masywnego biurka i rozłożył na nim mapę. Pochyliłam się nad nią i rozpoznałam, że pokazuje ona cały obóz oraz las poza jego granicami. Nigdy bym nie przypuszczała, że jest aż tak wielki!
- Potrzebne jest osiem grup osób, które zabezpieczą granicę wokół obozu. Nie chcę was martwić, ale ostatnimi czasy jest coraz więcej zgłoszeń o obecności potworów nie tylko w mieście, ale i w okolicznych lasach – kontynuował poważnie centaur. – Mam kontakt z waszymi starszymi kolegami, którzy niepokoją się zaistniałą sytuacją.
- Czy wiadomo, dlaczego nagle jest więcej potworów? – spytała Annabeth. Jej wzrok niemal natychmiast powędrował na mnie. Wywróciłam oczami. Bo przecież co złe to ja.
- Przyczyną jest coś, o co będę prosił naszych misjonarzy, aby zbadali i zniszczyli – słowa Chejrona wywołały nieprzyjemne dreszcze na całym moim ciele. – Podobno niedaleko wejścia do miasta powstał specjalny bunkier potworów, w którym mieszkają, gdy nie niepokoją herosów.
Informacja Chejrona wywołała ogólne poruszenie wśród obozowiczów. Zaczęli nawzajem się przekrzykiwać, ukazując swoje przerażenie przemieszane ze złością. Opadłam na podłokietnik kanapy tuż obok Nico, którego twarz wyrażała głębokie zamyślenie.
- Ojciec nic mi nie mówił, że tak dużo potworów opuściło obóz – powiedział sam do siebie. Rzuciłam mu zaniepokojone spojrzenie.
- Myślisz, że jest to związane ze mną? – spytałam cicho chłopaka. Nie wiem dlaczego, ale dziwnie ufałam mu w takich kwestiach. Syn Hadesa uniósł na mnie spojrzenie swoich czarnych i pustych jak bezdenna głębina oczu.
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*
Fiksi PenggemarMity stały się rzeczywistością. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*