53. Wyglądasz okropnie

211 9 1
                                    

- Szczerze mówiąc, myślałem, że trochę dłużej zajmie Ci rozkminienie, kim jestem – odparł chłopak, głosem LEONIDA.

- To niemożliwe – wymamrotałam. Chciałam cofnąć się od czarnowłosego, ale za plecami miałam tylko ścianę.

- A jednak możliwe – powiedział. Westchnął głośno, zakładając ręce na piersi. – Myślałem, że przyjmiesz mnie z większym entuzjazmem.

- Co ty tutaj robisz? – spytałam. Oparłam prawą dłoń o ścianę i wstałam powoli na wciąż trzęsących się nogach.

- Twoja matka po mnie posłała – coś w jego głosie kazało się domyślić, że nie był zbyt zadowolony z tego powodu. – Zważając na to, że Twoje ciało oficjalnie zostało uznane jako gotowe do przemiany, dobrze, że się tu zjawiłem.

- Jakiej przemiany? O czym ty mówisz? – w mojej głowie powoli tworzył się mętlik, czego wprost nienawidziłam. – I dlaczego jesteś w ludzkiej postaci?!

- Artemida nic Ci nie powiedziała? – Leonid z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej zły. Widziałam to po jego drgających od emocji mięśniach. – Pewnie nie poinformowała Cię, że jestem Twoim stryjkiem.

- Czekaj, co?

- Czy możecie przełożyć swoją pogawędkę na później? Musimy się stąd wydostać – przerwał nam Percy. Obejmował ramieniem opanowaną już Annabeth, mocno ją przy sobie trzymając.

- Jak się tu dostałeś? – całkowicie zignorowałam syna Posejdona. Leonid nawet na niego nie spojrzał, tak jakbym w tamtej chwili liczyła się tylko ja.

- Twój kolega przeniósł nas cieniem. Niezbyt przyjemny środek transportu, ale lepszy rydz niż nic – odpowiedział Leonid.

Złapał za mój nadgarstek i spojrzał głęboko w oczy. Gorąc, jaki uderzył mnie przy zetknięciu z jego skórą, na moment odebrał mi zdolność myślenia. Jakim prawem wszystkie białka w jego organizmie jeszcze się nie usmażyły?

- Wyjdziemy stąd i wszystko Ci wytłumaczę – powiedział głębokim głosem. Odetchnął cicho, a w jego czarnych oczach zamigotało coś dziwnego. – Obiecuję.

W tamtym momencie nie powinnam mu ufać. Zjawił się znikąd i podawał się za wilka, który doprowadził mnie do Obozu Półkrwi. Jednak coś w jego postawie mówiło mi, że nie znalazł się tutaj bez przyczyny. Musiał szukać mnie w obozie, a skoro Nico postanowił zabrać go ze sobą, to musiał mieć dobry powód. Syn Hadesa nie wierzył byle komu.

- Gdzie jest Nico? – zapytałam Leonida.

- Ostatni raz gdy go widziałem, walczył z jakimś potworem. Nieźle sobie radził, więc się nie wtrącałem – odparł chłopak. Fuknęłam ze złości, bo nie powinien zostawiać od tak Nico samemu sobie, ale nie chciałam tego komentować.

- Idziemy po Nico i stąd spadamy – zarządziłam jednoznacznie, odwracając się w stronę Annabeth i Percy'ego. Dwójka herosów zgodziła się skinięciem głowami. Całą czwórką ruszyliśmy w stronę wyjścia z pokoju.

Wszystkie moje wątpliwości co do Leonida rozwiały się w sekundzie, w której przekroczyliśmy próg i wyszliśmy na korytarz.

Trzask łamanych kości kazał mi spojrzeć w prawo z prędkością światła. Obronnie odskoczyłam od Leonida, którego jeszcze przed chwilą czarne oczy mieniły się teraz żółtym blaskiem. Chłopak uśmiechnął się szeroko, obnażając podwójne, wydłużone kły. Jego głowa wygięła się do tyłu pod dziwnym kątem, a barki uniosły, rozrywając czarną koszulkę, która je opinała. Jego skóra pokryła się szarym futrem, a on sam padł na podłogę, zmieniając się w...

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz