54. Wrota zostały zamknięte

431 27 11
                                    

Biegliśmy za Leonidem, klucząc pomiędzy korytarzami. Z zewnątrz baza nie wydawała się tak obszerna jak od środka. Miałam wrażenie, że błądzimy w kółko, a jeżeli to okazałoby się prawdą, że nie damy rady się stąd wydostać. Leonid musiał wiedzieć, gdzie podąża, bo ani na moment nie oderwał nosa od podłogi. Wydawałoby się, że jest w jakimś transie, bo jak próbowałam go o coś spytać, nie odebrałam w głowie żadnej odpowiedzi zwrotnej. Po raz kolejny postanowiłam mu całkowicie zaufać.

Nagle wilk przysiadł nieznacznie na zadzie i wyciągnął przednie łapy mocno w przód, pazurami skrzypiąc po kafelkowej podłodze. Zrozumiałam, że próbuje zahamować, co musiało być dosyć trudne przy sile rozpędu, z jaką jeszcze chwilę temu biegł. Zatrzymał się tuż przed wysokimi, metalowymi drzwiami i powęszył w powietrzu. Widziałam, jak sierść na całym jego ciele zaczyna się jeżyć. Z jego gardła wyrwało się głuche warknięcie.

- To tutaj – głos wilka zabrzmiał w mojej głowie. Stanęłam koło niego i dłonią dałam znak reszcie, żeby się zatrzymali.

- Wyczuwasz, co jest w środku? – spytałam. Leonid zamarł, poruszały się tylko jego nos i klatka piersiowa. Kichnął cicho i ziewnął, potrząsając łbem jakby z obrzydzeniem.

- Śmierdzi jak te wszystkie potwory – powiedział. Spojrzał na mnie swoimi żółtymi oczami i obnażył kły. – Ale jest coś jeszcze. Coś dziwnego.

- I co? – Percy wyciągnął swój długopis, zamieniając go w Orkan. Mimo zmęczenia malującego się na jego twarzy, był gotów do kolejnej walki. Nie mogłam wyjść z podziwu, jak silny był ten chłopak.

- W środku oprócz potworów jest coś jeszcze, ale Leonid nie wie co – streściłam krótko wypowiedź wilka. Syn Posejdona tylko kiwnął głową.

- Wchodzimy na raz, dwa... - zaczął odliczać, ale nie skończył, bo ubiegł go Leonid.

Wilk postąpił kilka kroków w tył, po czym z całej siły skoczył na drzwi, wyważając je ciężarem swojego wielkiego cielska. Metal opadł z głośnym brzękiem na podłogę. Uderzyłam dłonią w czoło, nie wierząc w głupotę Leonida. Mieliśmy wejść do środka po cichu, a przez niego mogliśmy zostać ponownie zaatakowani! I chyba nie tylko ja tak uważałam, bo Nico zaklął szpetnie pod nosem, a Annabeth gorączkowo zaczęła rozglądać się wokół, czy przypadkowo nikt nie biegnie nas zabić. Percy stał z opuszczonymi rękoma, kręcąc litościwie głową.

- No co? Przecież chcieliście tam wejść – wilk wzruszył ramionami i zniknął za progiem pomieszczenia. Westchnęłam ciężko i poszłam jego śladem, przestępując przez metalowe drzwi.

Ledwo przekroczyłam próg, mój wzrok padł na stojącą na środku pomieszczenia rzecz. A raczej na wielki, prostokątny portal emanujący czerwonym światłem. Jego przejście falowało i trzaskało elektrycznością. Podeszłam do niego i wyciągnęłam prawą dłoń. Usłyszałam za sobą ostrzegawcze warknięcie Leonida, ale całkowicie je zignorowałam. Delikatnie dotknęłam przejścia, które w innym przypadku poraziłoby mnie prądem. Jednak ze względu na moją władzę nad energią elektryczną, kilka iskierek tylko liznęło moją skórę. Gdy próbowałam włożyć rękę na drugą stronę, coś w środku ją blokowało. To oznaczało, że przez portal można przechodzić tylko w jedną stronę.

- Spójrzcie na to – głos Annabeth oderwał moją uwagę od portalu.

Spojrzałam na dziewczynę, która nachylała się nad metalowym stolikiem postawionym w kącie pomieszczenia. Widziałam stojący na nim monitor i klawiaturę komputerową. Nad powieszono kilka kartek zapisanych nieznanym mi szyfrem. To wszystko wyglądało jak jakieś stanowisko operacyjne. A kiedy podeszliśmy tam razem z Nico i Percy'm, moje przypuszczenia się potwierdziły.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz