36. WYKOŃCZ TO!

305 21 0
                                    

Usiadłam obok Piper, koszulkę Marka składając na swoich kolanach. Czułam, jak dziewczyna patrzy to na moją twarz, to na ubranie w moich dłoniach. Próbowałam pozostać jak najbardziej obojętna, ale jej głośne parsknięcie śmiechem wytrąciło mnie z rytmu.

- Cholera, ale on na Ciebie działa – zaśmiała się. Uniosłam jedną brew.

- Co masz na myśli?

- Oglądaj mecz – odmruczała tylko, łapiąc mnie pod rękę i składając głowę na moim ramieniu. Wzdrygnęłam się lekko, nie przyzwyczajona do takiej otwartości. Dziewczyna albo tego nie zauważyła, albo miała to gdzieś. Nie chcąc być nieuprzejma, pozwoliłam jej tak zostać.

Mark, Clarisse i cztery inne dzieci Aresa ustawiły się na boisku. W drużynie naprzeciwko grali: Percy, Leo, Annabeth i trzech innych herosów, których imion nie znałam. W powietrzu doskonale czuć było ducha rywalizacji. Nie wiedziałam tylko, czy będzie on fair.

Gra się rozpoczęła. Obie drużyny szły łeb w łeb. Nie mogłam oderwać wzroku od grającego Marka. Po jego mięśniach spływał pot, a brązowe włosy zostały słodko roztrzepane. Widziałam jego zaciętą minę i groźny błysk w oku, gdy tracili punkt. Byłam pod wrażeniem, że zdawał się być tak opanowany. Chyba że po prostu oddał swoją pracę Clarisse, która równo wszystkich opieprzała.

Jeden punkt dzielił dzieci Aresa od wygranej. Gdyby im się nie udało, zwycięstwo poszłoby do przeciwnej drużyny. Mark podrzucił piłkę i z całej siły zaserwował. Piłka ze świstem przeleciała na drugą stronę siatki i byłam niemalże pewna, że nikt jej nie odbierze. Jak bardzo zaskoczyło mnie, gdy w ostatniej chwili rzucił się po nią Percy, odbijając ją z powrotem w górę. Stojąca w środku Annabeth przyjęła piłkę, odbijając ją tak jak jej chłopak. Został im do wykonania jeden ruch, którym musieli przebić ją na drugą stronę. Zobaczyłam, jak Leo wyskakuje w górę i mocno zamachuje się prawą ręką.

Potem wszystko działo się zbyt szybko.

Dłoń Leo zajaśniała żywym ogniem, gdy chłopak dotknął nią piłki. Żywioł objął przedmiot, który uderzony przez chłopaka pofrunął na drugą stronę boiska. Piłka płonęła, błyskawicznie kręcąc się wokół własnej osi. Żadne z dzieci Aresa nie miało szans, by ją odebrać, przy okazji się nią nie parząc. Mimo tego zobaczyłam, jak Mark skacze po nią jak pantera, nadstawiając swoje nagie ręce.

Nie mogłam dopuścić do tego, by sobie je poparzył.

Niewiele myśląc, zerwałam się ze swojego miejsca i wyrzuciłam swoją prawą dłoń w stronę piłki. Czas zwolnił. Mój wzrok gwałtownie się wyostrzył, a do uszu wpadło przyspieszone bicie serc siedzących wokół mnie osób. Z moich wyciągniętych palców wystrzeliły sople lodu, które poleciały w stronę piłki. W momencie ich zderzenia, przedmiot pokrył się lodem, gasząc jaśniejący w ciemności ogień.

I tak wyglądającą piłkę przyjął Mark.

Opadłam z powrotem na swoje miejsce, czas wrócił do swojego normalnego rytmu, a zmysły nie były już wyostrzone. Kropelka potu spłynęła po moim czole, gdy ręce Marka zderzyły się z piłką. Lód odprysł, rozsypując się w drobne kawałeczki. A piłka...

Poszybowała w górę.

- WYKOŃCZ TO! – ryknęła do Shermana Clarisse. Chłopak odwarknął w odpowiedzi, ścinając piłkę. Zahaczyła o siatkę, wpadając na drugą stronę. I nieważne co zrobiłaby przeciwna drużyna, nie było szans, by to odebrać.

Ryk szczęścia i tryumfu rozniósł się po stronie dzieci Aresa. Członkowie drużyny rzucili się na siebie, przytulając i skacząc z radości. Przeciwnicy rozmawiali ze sobą przyciszonymi głosami, co i raz zerkając na wygranych.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz