55.

16.7K 1.2K 137
                                    

pierwszy raz perspektywa Hazzy i cztery dni do moich ferii.... Po prawej możecie zobaczyć jak wygląda Rose he he he xD Jakby ktoś pytał, jest to Cintia Dicker.

H a r r y

Kiedy wyszedłem z pomieszczenia zaraz po Del, czułem się bardziej spełniony niż kiedykolwiek. Zaskoczyła mnie,  zaciągając do tej łazienki, a myśl o tym co innego może wpaść jej do głowy wieczorem doprowadzała mnie do szaleństwa. Miałem ochotę wziąć ją na ladzie przed tymi wszystkimi ciekawskimi spojrzeniami. Obserwowałem jak zgrabnie wraca do stolika i puszcza mi oczko.

O boże, jęknąłem w myślach, czując jak w moich spodniach robi się coraz mniej miejsca. Przy niej robię się niewyżyty.

Z wielkim uśmiechem chwyciłem kartkę z zamówieniami, udając, że nie dostrzegam spojrzenia Rose. Musiała wiedzieć co tam zaszło. Do tego malinki na mojej szyi.

– Harry, możemy porozmawiać? – usłyszałem i spojrzałem na rudzielca, kiwając głową.

Tak naprawę, traktowałem ją jako przyjaciółkę mojej siostry, nic więcej. Wkurzały mnie jej przypuszczenia co do naszej dwójki, jednak mogła sobie myśleć co chce. Kochałem kogoś innego. Wiedziałem, że dla Rose nasza relacja znaczyła więcej niż dla mnie.

Wiedziałem też, że po zdradzie swojego byłego chłopaka Del jest przewrażliwiona na jej punkcie. Dlatego właśnie nie powiedziałem jej o naszej wspólnej pracy. Niepotrzebnie by się martwiła.

– Co to miało być? – syknęła Rose, zaciągając mnie na tyłu budynku.

– Słucham? – mruknąłem, marszcząc brwi.

– Ty? Ona? Łazienka? – fuknęła, a ja zacząłem się irytować. – Od kiedy robisz się taki odważny, Harry? Kiedy miałam ochotę w klubie, musiałeś zawieść nas do domu. A teraz? Pieprzysz się z nią w jebanej łazience!

Spojrzałem na nią. Była czerwona ze złości. Prychnąłem pod nosem.

– Rose, kiedy do ciebie dotrze, że to nie jest twój zasrany interes? – warknąłem, mierząc ją z pogardą. – Przestań wpierdalać się w mój związek i znajdź sobie kogoś! Mówiłem ci, że nami koniec. Nie mam zamiaru więcej tknąć cię w ten sposób. Nigdy.

Stała tam, patrząc na mnie ze złością i smutkiem.

– I tak wiem, że wrócisz do mnie błagając, żebym cię pocieszyła. – uniosła brwi. – Kto inny wie co tak bardzo lubisz? Tylko ja, Harry.

Przeszedł mnie dreszcz, kiedy jej czerwone paznokcie wbiły się w skórę mojego ramienia. Natychmiast wyrwałem się z jej uścisku.

– Oh, możesz mi wierzyć. – uśmiechnąłem się sarkastycznie. – Ona jest niezastąpiona. To na niej naprawdę mi zależy. To ją kocham. Zapisz to sobie gdzieś i daj mi w końcu spokój, Rose. To było tylko pieprzenie bez uczuć! Od początku ci to mówiłem. I nie zdawało ci się to przeszkadzać. Wiesz dobrze, że to i tak nie miało sensu. Nie zależy mi na tobie. Przepraszam.

Po tych słowach, nabuzowany i lekko zdezorientowany odszedłem od niej, chwytając w dłoń zamówienia z kuchni i wsadzając je do firmowej torby. Czekał mnie długi dzień. Patrząc na ciągnącą się listę zamówień, westchnąłem zirytowany. Rose minęła mnie, stając ponownie za ladą i nie mruknęła ani słowa. Odetchnąłem i wychodząc  z pizzerii z torbą w ręku, podbiegłem jeszcze do stolika Del i Zayna, bez zahamowań wpijając się w usta mojej dziewczyny. Smakowała cudownie. Jęknęła mi w usta, kiedy zagryzłem jej wargę. Spojrzałem w błękitne jak ocean oczy i po prostu nie mogłem uwierzyć w to, jak bardzo ta osóbka jest dla mnie ważna.

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz