jeśli chcecie dowiedzieć się o mnie czegoś więcej, zapraszam na poprzedni post; Liebster Award cz. 1! x
Tydzień minął dość szybko. Ani ja ani Harry nie poruszaliśmy tematu ciąży, choć oboje o tym myśleliśmy. Jak mogło być inaczej? Coś takiego mogło zmienić nasze życia na zawsze. A wychowywanie dziecka jest najtrudniejszą rzeczą.
Mimo tego przyłapywałam siebie na tym, że rzeczywiście chciałam by test okazał się być pozytywny. Nie panowałam nad myślami o tym, jak piękne mogłoby być to dziecko. Jak bardzo mogłabym je kochać. Jednak Harry tego nie chciał, byłam pewna.
Siedziałam w łazience, a brunet czatował za drzwiami. Przeczytałam ulotkę trzy razy przed wykonaniem każdego kroku po kolei. Później odstawiłam test na brzeg umywalki i zamknęłam oczy. Musiałam odczekać te parę chwil.
Zaakceptuję każdy wynik, powtarzałam w myślach, zaciskając spocone dłonie.
Kiedy ponownie chwyciłam test do ręki, od razu zawołałam Harry’ego.
– I co? – spytał, trzymając w ramionach Lunę. Na ten widok moje serce zakołatało.
Spuściłam na chwilę wzrok, by ponownie spojrzeć na trzymany w ręku test.
– Nie jestem. – sapnęłam i powoli uniosłam spojrzenie uśmiechając się do niego krzywo. Harry delikatnie położył Lunę na ziemi i podszedł do mnie, szczelnie oplatając ramionami.
Dopiero w tamtym momencie poczułam, jak łzy moczą jego koszulkę i moje policzki. Styles doskonale wiedział dlaczego płaczę. To chyba było najgorsze. Nie mogłam go okłamać.
– Mamy jeszcze dużo czasu. – wyszeptał, a ja pokiwałam głową, biorąc głęboki wdech.
– To przez tak bardzo nerwowy tydzień. – zaśmiałam się, odsuwając od niego o kawałek i wycierając oczy.
Harry obdarował mnie lekkim pocałunkiem, którzy przerodził się w sześć głębszych.
– Mam nadzieję, że pamiętasz o naszej wycieczce do Włoch. – powiedział cicho, a ja z uśmiechem pokiwałam głową. To już za kilka dni.
Spojrzał na mnie zamyślony, wzdychając. Czułam jak smutek powoli mnie opuszcza. Jednak moje nogi wciąż były jak z waty, a serce biło zbyt szybko.
– Chcę mieć z tobą dzieci. – zapewnił mnie, a ja uśmiechnęłam się, kładąc dłonie na jego policzkach. Wyglądał tak uroczo, gdy mówił te słowa. – Po prostu…
– Wiem. – pokiwałam głową.
– Kiedy się już ustatkujemy… – zaczął, a ja już mogłam wyczuć zmianę jego tonu. – Będziemy mieli tyle dzieci ile nam się zachce.
Zaśmiałam się, odchylając głowę do tyłu i całując jego policzek.
– Maszyna z plemnikami. – zaśmiałam się, na co on dźgnął mnie w brzuch.
Nie mogłam opisać szczęścia które wtedy się we mnie narodziło. Był idealny.
Byłam tak bardzo wdzięczna losowi, za to, że nasze życia potoczyły się właśnie w ten sposób. Gdyby nie on, zapewne siedziałabym teraz samotnie w salonie myśląc nad swoją bezsensowną przyszłością.
– Harry Styles, moja własna maszyna plemników. – droczyłam się ze śmiechem, a kiedy usłyszałam jego warknięcie, pisnęłam i wyrwałam się z jego ramion uciekając. Ruszył za mną w pogoń i właśnie tak spędziliśmy popołudnie. Śmiejąc się i goniąc, nie myśląc o tym, że życie kołem się toczy.
nie podoba mi się, tak strasznie :/
CZYTASZ
Pizza // h.s
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] On był tylko flirtującym dostawcą pizzy. © Yokita; 2014/2015