14.

20.8K 1.5K 59
                                    

– Idziesz na randkę z naszym seksownym dostawcą pizzy?! –  wydarła się Lindsay, a ja wzruszyłam ramionami starając się nie robić z tego jakiegoś ważnego wydarzenia.

– To tylko jednorazowe wyjście. – powiedziałam, zakładając czarne szorty. – Pomógł mi z Michaelem, więc..

– Więc wmawiasz sobie, że to randka w podzięce. – sarkazm był wyczuwalny w jej głosie, kiedy uniosła jedną brew zakładając dłonie na piersiach.

– Nie wmawiam sobie! – oburzyłam się.

– Jak chcesz. – mruknęła i wyszła z pokoju, pozwalając mi się przebrać do końca.

Nie rozumiałam, czemu nagle wszyscy się uwzięli, że aktualnie chcę iść na tą randkę. Przecież to logiczne, że nie odczuwam takiej potrzeby! Wolałabym siedzieć w domu przed laptopem i nie musieć się nigdzie ruszać. A zwłaszcza na spotkanie z chłopakiem. To odbiega od wszystkich moich dotychczasowych zasad.

Za pięć siódma byłam już gotowa. Czarne spodenki zostały całkowicie zakryte przez za długi sweter, jednak nie przeszkadzało mi to. Wsunęłam na nogi czarne buty na platformie i przeglądnęłam się w lustrze.

Znośnie.

– Gotowa na spotkanie z księciem? – zachichotała, a ja wywróciłam oczami. – Wciąż nie wierzę, że się na to zgodziłaś.

Westchnęłam, patrząc na nią przez chwilę.

– Ta, ja też nie.

Lindsay podeszła do mnie i ku mojemu zdziwieniu, przytuliła mnie mocno.

– Ale cieszę się. Nie ma nic dobrego w zamykaniu się przed światem, Del.

Wiedziałam, że odkąd nie chciałam spotykać się z nikim po zerwaniu z Michaelem, odkąd pojawiła się moja niechęć do mężczyzn, Lindsay, wiecznie zakochana romantyczka, cały czas trzymała kciuki kiedy wreszcie otworzę drzwi do swojego serca.

Miałam jej powiedzieć, że to spotkanie nic nie znaczy i nie mam zamiaru wiązać czegokolwiek z Harrym, jednak postanowiłam milczeć. Nie chciałam jej zawieść.

– Powodzenia. – zachichotała, odsuwając się ode mnie, kiedy obie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.

Wzięłam głęboki wdech, po czym ruszyłam je otworzyć.

Harry jak zwykle olśnił mnie swoim uśmiechem, mierząc mnie odważnym spojrzeniem. Pozwoliłam sobie na to samo. Miał ubrane czarne rurki z dziurami wyciętymi na kolanach i prostą białą koszulkę przez którą w niektórych miejscach prześwitywały tatuaże. Tatuaże?

Spojrzałam na jego ramię marszcząc nos. Nigdy nie miałam okazji się im przyjrzeć.

– Cześć. – powiedziałam, zaciskając dłoń na pasku torebki.

– Hej. – zagryzł wargę podając mi dłoń. – Chodźmy.

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz