77.

12.7K 1K 68
                                    

zapraszam do przeczytania poprzedniej notki! x

enjoy xx

Cisza trwała, a kiedy stres zmieszał się we mnie z irytacją, odepchnęłam Harry’ego od siebie i zaczęłam się ubierać. On stał przede mną w samych spodniach i wyglądał na zagubionego. Jednak szybko wziął się w garść, a kiedy chciałam wyjść z tego cholernego pomieszczenia, powstrzymał mnie.

– Możemy podjechać do apteki i… – zaczął, zaciskając dłoń na moim ramieniu, a ja oddychałam głęboko.

– Nie ma mowy. – szepnęłam. – Tabletki po nie zawsze działają, a ja nie jestem ich zwolenniczką.

Zaczęłam kręcić głową, masując przy tym skronie, a Harry zagryzał wargę tak mocno, że miałam wrażenie, że ją przegryzie.

– Del. – zaczął poważnym tonem, a ja przerwałam mu, wyrywając ramię z jego uścisku. – Ani ja, ani ty…

Zaciął się, a ja zamknęłam oczy. Nie denerwuj się. Jeśli chciał mnie przekonać, to nie miał szans.

– Nie denerwuj się, okej? – zaczęłam, a on przeczesał grzywkę zdenerwowany. – Mam mieć okres za mniej niż tydzień, więc są marne szanse, żeby twoje pieprzone plemniki coś zdziałały.

Tylko tyle udało mi się warknąć, po czym wyszłam od razu kierując się do tylniego wyjścia. Sama nie wiedziałam czemu byłam na niego tak strasznie zirytowana. Może nie konkretnie na Harry’ego, jednak ogólnie.

Kiedy mnie dogonił, wsiedliśmy w ciszy do auta. Tak właśnie skończyła się nasza randka. Zaśmiałam się sarkastycznie, za co on spiorunował mnie wzrokiem. Atmosfera w aucie była napięta. W połowie drogi, poprosiłam o to, żeby zatrzymał się przy aptece.

– Co masz zamiar kupić? – spytał, a ja zacisnęłam dłonie.

– Test, albo dwa. Na pewno nie to, na co masz nadzieję.

Wysiadam z auta, nim zdąży odpowiedzieć. W aptece kobieta była uprzejma, a widząc moje zdenerwowanie, uśmiechała się pocieszająco.

Dwa opakowania, w każdym para testów. Trzymając je w dłoniach dopiero czułam zdenerwowanie. Było na to za wcześnie. Stanowczo. Przez chwilę wahałam się, czy nie poprosić jeszcze o jedną rzecz, jednak zamiast tego zapłaciłam i wyszłam z apteki.

Wróciliśmy do domu w całkowitej ciszy, oboje pogrążeni w myślach. Po powrocie ignorując miałczącą kotkę i od razu zamknęłam się w łazience. Otworzyłam opakowanie jednego z testów i przeczytałam ulotkę.

„Test wiarygodny po 7 do 10 dniach”.

W przypływie złości, rzuciłam nim o ścianę, przeklinając krzykiem. Musiałam zaczekać, żeby dowiedzieć się, czy zdarzyło się to czego nie chciałam. Nie chciałam przynajmniej jak na razie.

Starałam się myśleć pozytywnie, jest piętnasty, a dwudziestego powinnam dostać miesiączkę. Marne szanse na zajście w ciąże, a jednak.

Usłyszałam pukanie do drzwi i dopiero kiedy Harry pojawił się w pomieszczeniu, zorientowałam się, że nie zamknęłam drzwi. Klęknął obok mnie i przyciągnął do siebie w uścisku, całując czubek mojej głowy.

– Cokolwiek się okaże, poradzimy sobie. –szepnął, a moje serce zabiło szybciej. Musnął ustami mój policzek, a ja schowałam twarz w jego szyi, zaciągając się słodkim zapachem. Czy rzeczywiście poradzilibyśmy sobie?

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz