17.

18.9K 1.5K 357
                                    

Jak Wam minał pierwszy dzień 2015 roku? :D

Spojrzałam na niego starając się wyglądać na obrażoną.

– To nie jest prawdziwe. – zaprzeczyłam wstając. – Po prostu dałam się ponieść chwili i… – zacięłam się, nie mogąc znaleźć w sobie pomysłu na dokończenie tego zdania.

Musiałam to wszystko odkręcić.

– I co? – spytał Harry, przypatrując się mi uważnie. – I wyznałaś co naprawdę czujesz?

– Harry daj spokój. – warknęłam, próbując się uspokoić. – Zostawmy temat, okej?

Patrzył na mnie przez chwilę, jakby próbując rozgryźć co siedzi mi w głowie, po czym niechętnie przytaknął a ja odetchnęłam z ulgą.

– Masz rację, przepraszam. – kiwnął głową, a ja na powrót dosiadłam się do niego.

*

Obudziłam się czując coś mokrego na swojej twarzy. Zdezorientowana otworzyłam oczy. Nad miastem zebrały się ciemne chmury z których zaczął kapać deszcz. Był już ranek, jednak bardzo wczesny.

– Harry – jęknęłam, kiedy chciałam wstać, jednak uniemożliwiła mi to jego ręka, która oplotła moja talię. – Harry!

Styles mruknął coś pod nosem, odwracając się na drugi bok. Cóż, przynajmniej mogę wstać.

– Harry, zaczyna padać. – szturchnęłam go i dopiero w tamtym momencie otworzył oczy.

– Co? – jego poranny głos sprawił, że po moim ciele rozeszły się ciarki. Był jeszcze bardziej zachrypnięty niż normalnie.

Przewróciłam oczami.

– Musimy wracać, Śpiąca Królewno.

Harry zaśmiał się krótko, wstając z roztargnionym wyrazem twarzy. W ciszy zbieraliśmy rzeczy, by dziesięć minut później znaleźć się na drodze, którą mieliśmy dojść do stacji po samochód. W tym czasie rozpadało się na dobre.

– Wiesz… – zaczął, kiedy biegliśmy przez deszcz, osłaniając się jego torbą i kocem. – Tuliłaś się do mnie przez sen.

Jego łobuzerski uśmiech podniósł moją adrenalinę.

– Wcale nie?

– Wcale tak?

– Nie?

Harry zaśmiał się kręcąc głową, a ja zagryzłam wargę powstrzymując chichot. Zachowywaliśmy się jak dzieci. Kiedy dotarliśmy do stacji oboje byliśmy przemoczeni. Wsiedliśmy do auta, a ja wciąż trzymałam w dłoniach mokry koc.

Nim Harry odpalił samochód spojrzał na mnie z uśmiechem.

– Tuliłaś się.

– Oh, zamknij się! – krzyknęłam śmiejąc się i rzucając w niego kocem.

Szykowała się długo podróż do domu.

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz