15.

21.9K 1.5K 220
                                    

nowe tłumaczenie o Hemmingsie w linku zewnętrznym! zapraszam xx

Siedziałam w aucie Harry’ego, odurzona słodkim zapachem, który sama nie wiem skąd się tam wziął. O dziwo nie było to firmowe auto pizzerii, ale czarny Bentley, połyskujący jakby co dopiero ktoś go umył i nawoskował. Jechaliśmy już dobre pół godziny, opuściliśmy nasze malutkie miasto, a mimo tego Harry nadal nie chciał zdradzić mi gdzie się kierujemy.

Po kolejnych piętnastu minutach drogi, Harry skręcił na stację benzynową, parkując samochód przy sklepie. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się co tutaj robimy.

– Chodź, dalej idziemy pieszo. – uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest. Uwielbiałam nocne spacery.

Ze stacji  podążyliśmy szeroką, oświetloną latarniami brukowana uliczką. Mogłam zobaczyć rozciągającą się przed nami panoramę wysokich budynków, wieżowców. To było tak dziwne, kiedy za mną zostawiałam jakieś odludzie jedynie ze stacją benzynową, wkraczając powoli do wielkiego miasta.

– Więc, studiujesz? – spytał Harry po krótkiej chwili ciszy, kiedy ja napawałam się widokiem.

Pokiwałam głową.

– Architektura. – odpowiedziałam na niezadane pytanie, a Harry uśmiechnął się. – A ty?

– Nie.

Zagryzłam wargę, widząc cień smutku, który przeszedł przez jego twarz.

– Rodzina? – kolejne pytanie zadane z jego strony.

– Rodzice w Nowym Jorku.

Zaczęłam opowiadać o tym jak wyprowadziłam się z domu, chwilę mieszkając samej. To nie była moja rzecz. Nie wytrzymałam samotnie dwóch miesięcy. Wtedy próbowałam namawiać Mike’a, by ze mną zamieszkał, jednak ten zbytnio lubił swoją kawalerkę by zostawić ją dla dziewczyny. Cóż, nigdy nie mogłam pojąć tego jak bardzo popieprzona jestem. Delilah Sparks, dziewczyna z naturą samotnika która potrzebuje współlokatora.

Mówiłam o tym jak koniec końców wynajęłyśmy dom z Lindsay i o tym jak rodzice co miesiąc przysyłają mi pieniądze na studia i życie, tak naprawdę mając mnie gdzieś. Ostatni raz rozmawiałam z nimi w święta, kiedy nawet nie zaprosili mnie na wigilię. Ojciec jak i matka to dwójka zapracowanych biznesmenów, którzy jedyne co mają przed oczami to pieniądze.

– A co z tobą? – spytałam, kiedy Harry przestał zadawać mi pytania. – Czemu akurat dostawca pizzy?

Westchnął, drapiąc się po karku. Po raz pierwszy wydawało mi się, że poczuł niezręczność.

– Chciałem iść na medycynę, ale nie było mnie stać. – zaczął, a ja poczułam dziwne ukłucie, kiedy usłyszałam jego niepewny głos. – Więc zacząłem pracę jako dostawca. Codziennie odkładam pieniądze na naukę. Cóż, całkiem nieźle mi idzie. – zaśmiał się nerwowo.

Poczułam się okropnie. Przez ostatnie piętnaście minut nawijałam o tym, że studiuję a moi rodzice nie narzekają na brak pieniędzy, kiedy Harry codziennie odkłada pieniądze by móc się uczyć. Boże, jestem najgorszą osobą na świecie.

– Co z samochodem? – zmarszczyłam brwi. Nie wyglądał na taniego.

– Pożyczyłem od przyjaciela. – uśmiechnął się niezręcznie. – Chciałem zrobić dobre wrażenie.

Wypiął dumnie pierś, a ja zaśmiałam się.

– Wiesz co Harry?

Spojrzał na mnie, a jego policzki wciąż były lekko czerwone.

– Wierzę, że uzbierasz te pieniądze.

Sama nie wiem po co to powiedziałam, chciałam po prostu dodać mu odwagi. Choć koniec końców Pan Flirciarz wcale jej nie potrzebował.

– Też w to wierzę.

 ----------

lolololo pierwszy rozdział bez flirtu ;o Szok, brawa dla Hazzy! ♥

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz