82.

12.1K 1K 90
                                    

W restauracji zajęliśmy miejsca przy oknie, z cudownym widokiem na wybrzeże. Słońce chowało się za horyzontem, zostawiając na wodzie pomarańczową plamę. Zmówiliśmy dania, których nazw nie rozumieliśmy, żeby było po prostu śmieszniej.

Harry obserwował mnie uważnie, mając dłoń zaciśniętą na kieszeni swoich spodni. Spojrzałam na niego i ścisnęłam delikatnie jego druga dłoń, która leżała na stoliku.

– Czemu się tak denerwujesz? – spytałam, uśmiechając się lekko.

– Nie denerwuję się. – chrząknął, prostując się.

Zaśmiałam się, wywracając oczami.

– A ja nazywam się Angelina Jolie. – mruknęłam, na co tym razem to on się zaśmiał.

– W takim razie ja jestem twoim Bradem Pitem.

Trzepnęłam go w dłoń, śmiejąc się. Kochałam nasze rozmowy. Oboje w tym samym momencie przenieśliśmy wzrok na przystojnego kelnera, który podał nam nasze dania. Harry dostał dość spory kawałek dobrze wysmażonego mięsa, a resztę talerza zajmowały pieczone warzywa z ziemniakami. Moje danie natomiast wyglądało po prostu jak tortilla, pięknie ozdobiona.

– Wiesz jakie warzywo najlepiej sprzedaje się na targu? – spytał, a ja jak zwykle przygotowałam się na nową dawkę sucharów. – Bestseller!

Spojrzałam na niego z politowaniem, kiedy siedział i śmiał się, a jego oczy zaszły łzami. Nie panowałam nad lekkim chichotem, który wydostał się z moich ust. Po prostu kochałam to. Tylko Harry potrafił coś takiego. A ja czułam się niebywałą szczęściarą, że ten facet, siedzący przede mną, był tylko i wyłącznie mój.

Zajęliśmy się jedzeniem, rozmawiając na temat wszystkiego. W pewnym momencie Harry odłożył sztućce i spojrzał na mnie z powagą.

– Posłuchaj… – zaczął, biorąc głęboki oddech. – Ta kolacja jest dla mnie tak wyjątkowa ponieważ… – nie był w stanie skończyć ponieważ ten sam kelner pojawił się u naszego boku, przerywając jego wypowiedź.

Harry spojrzał na niego z mordem wypisanym w oczach, zaciskając pięści. Nie wiedziałam jak zareagować, więc po prostu posłałam kelnerowi uśmiech.

–  Czy mógłbym coś jeszcze podać? – spytał z Włoskim akcentem, a ja spojrzałam na Stylesa.

– Poproszę jeszcze jedną szklankę wody. – powiedziałam miło, a on kiwnął głową, odchodząc.

Spojrzałam na bruneta, który wpatrywał się w swój talerz.

– Co mówiłeś, Harry? – spytałam, uśmiechając się w jego stronę. – Kontynuuj.

Ku mojemu zaskoczeniu spojrzał na mnie i mimo, że jego twarz wyrażała obojętność, w oczach mogłam dostrzec złość i zawiedzenie.

– To nic takiego. – uśmiechnął się, chwytając swój kieliszek z winem i upijając łyka.

– Oh, no dalej! – próbowałam rozluźnić atmosferę.

– Ja… – zaczął po kilku chwilach i jak na złość ponownie mu przerwano.

Tym razem była do dziewczyna, przed która klęczał chłopak. Oświadczał się jej, a ona pisnęła zgadzając się i ze łzami w oczach rzuciła się na ukochanego. Wszyscy w restauracji zaczęli bić brawo przez co i ja się dołączyłam.

To było tak cudowne, że uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Jednak Harry jeszcze bardziej zmarkotniał.

Perspektywa Hazzy w następnym rozdziale! Chcecie jeszcze dziś? :O ŚWIĘTA! A ŚWIĘTA OZNACZAJĄ WOLNE! WOOOHOOO KTO SIĘ CIESZY?! 

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz