– Daj mi spokój. – szarpałam się z nim, czekając na jakąkolwiek pomoc.
Mike zaśmiał się jedynie, a jego dłonie wciąż błądziły po moim ciele. Mój oddech stał się nierówny. Dłońmi naciskałam na jego klatkę piersiową, próbując go odetchnąć.
– Och, no dalej kotku. – chrypiał mi do ucha. – Wiem, że ci się to podoba.
Spojrzałam mu prosto w oczy, uśmiechając się sarkastycznie. I w jednej chwili splunęłam na jego twarz, na co ten warknął coś, jednak wciąż się nie odsunął.
– Ty mała, wredna…
– Hej! – usłyszałam krzyk Gemmy, która, zaczęła szarpać go od tyłu. – Odsuń się od niej!
Michael puścił mnie na moment, by ją odepchnąć. A ja w tym czasie kopnęłam go, na moje nieszczęście nie trafiając w krocze.
Gdy przygniótł mnie po raz kolejny, warcząc coś o tym, że go popamiętam, dostrzegłam dwójkę ochroniarzy idących w naszą stronę. Dzięki Bogu. Chwycili go oboje za ramiona, odciągając ode mnie. Jeden przyłożył mu pięścią prosto w twarz, na co kilka osób dookoła oburzyło się.
A chwilę później, zniknęli z moich oczu, targając go na zewnątrz. Kilka par wpatrywało się we mnie i Gemmę, jednak po chwili powrócili do swoich czynności.
Brunetka, przytuliła mnie mocno, a ja podziękowałam jej szeptem. Kiedy odsunęłyśmy się od siebie. Usiadłam przy ścianie, próbując opanować rozszalałe nerwy. Co by się stało, gdyby Gemma akurat nie przechodziła obok nas?
– Del! – usłyszałam męski krzyk i już po chwili mogłam poczuć parę silnych obejmujących mnie ramion. Harry. Kiedy tylko zdałam sobie sprawę, że jestem już całkowicie bezpieczna, poczułam łzy pod powiekami.
– Wszystko jest już okej. – szeptał mi we włosy, a ja potulnie kiwałam głową.
– Dotknął cię? – spytał Styles po chwili, a ja otworzyłam załzawione oczy i spojrzałam na niego.
Był zdyszany, a jego włosy odstawały we wszystkie strony. Klęczał, przytulając mnie. Wyglądał na zmartwionego i złego. Nie miałam odwagi mu odpowiedzieć.
A on, kiedy nie uzyskał odpowiedzi, zaklął pod nosem.
– Zabiję go. – warknął, a mi włos zjeżył się na plecach. Jeszcze nigdy nie słyszałam u niego takiego tonu. – Kurwa, zabiję.
– Harry nie… – jęknęłam, mając dość wrażeń na jeden wieczór. Nie posłuchał.
Wstał, pociągając mnie za sobą do góry i uwalniając z uścisku. Gemma objęła mnie, gdy jej brat nie patrząc na nas ruszył spięty w stronę wyjścia. Jego zaciśnięte w pięści dłonie oznaczały tylko jedno.
Wyrwałam się, biegnąc za nim przez tłum.
– Harry, stój! – krzyknęłam, a on jak na zawołanie odwrócił się nabuzowany.
– Zostań tutaj. – warknął, zbliżając się do mnie. Pokręciłam głową. – Mówię poważnie, nie ruszaj się stąd. Zaraz wracam.
Kiedy chciał odejść, szarpnęłam go za koszulę.
– Proszę cię…
– Del, zostań w pieprzonym budynku!
Puściłam go z przerażeniem, gdy ten nic więcej nie mówiąc ruszył do wyjścia. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że moje policzki są mokre od łez. Z wahaniem wróciłam do stolika. Chciałam pójść za nim, jednak nie zniosłabym kolejnego wybuchu. Nie z jego strony.
mam wrażenie, że rozdział tak okropny, jak jeszcze nigdy :c
CZYTASZ
Pizza // h.s
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] On był tylko flirtującym dostawcą pizzy. © Yokita; 2014/2015