25.

17.5K 1.5K 195
                                    

Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj. Urwanie głowy z nauką i problemy :c Na szczęście, jutro piątek! xx

 

– Nie wiedziałam, że mieszkasz z kumplem. – zagadnęłam, kiedy Harry po godzinnej drzemce obudził się już z większymi siłami.

Oboje siedzieliśmy do pasa przykryci kołdra i oparci o zagłówek łóżka.

– Tak jakoś wyszło. – wzruszył ramionami. – Chciałem się wyrwać z domu więc Zayn zaproponował mi wspólne mieszkanie. Cóż… – zaśmiał się, a ja posłałam mu pytające spojrzenie.

– Po prostu przypomniało mi się, jak się poznaliśmy.

– Opowiedz. – uśmiechnęłam się, odwracając w bok by mieć na niego lepszy widok.

– Zanim zacząłem rozwozić pizzę, pracowałem w klubie dla gejów. – Harry zakaszlał, przez swój śmiech. – Tak naprawdę nie wiedziałem, że to taki właśnie klub. Kumpel załatwił mi robotę i przyjąłem od razu. Cóż… Zayn był częstym klientem. Kiedyś się spił i odprowadzałem go do domu z czystego serca. Nie chciał mnie wypuścić, bo twierdził, że musi się odwdzięczyć za pomoc. – uśmiechnął się Harry, a ja otworzyłam szeroko oczy.

– Czy on…

– Chciał mi zrobić loda. – zachichotał Harry, kręcąc głową.

– I… – nie wiedziałam jak dokończyć zdanie.

Harry zagryzł wargę, patrząc mi prosto w oczy.

– Usnął przy rozpinaniu rozporka. – oboje wybuchliśmy śmiechem a ja poczułam jak  moje oczy robią się wilgotne. To było po prostu… Niecodzienne rozpoczęcie przyjaźni.

Zaczęliśmy rozmowę na temat Zayna i Liama, gdzie Harry streścił mi wiele scen których był świadkiem. Kochałam takie opowieści.

W pewnym momencie, gdzieś pomiędzy moim a jego śmiechem, twarz Harry’ego zaczęła zbliżać się do mojej. Zamilkłam nie wiedząc co się w ogóle dzieje! Był tak niespodziewany i zmieniał swoje zachowanie z minuty na minutę. Jednak nie odsunęłam się… Mało mnie wtedy obchodziła jego choroba. Być może chciałam też spróbować, czy poczuję coś kiedy jego usta dotkną moich.

W momencie kiedy miało się do stać, a moje serce omal nie wyskoczyło z piersi drzwi, od pokoju otworzyły się, a stanęła w nich brązowo włosa kobieta obładowana siatkami i czerwona na twarzy.

– Widzę, że mój synek wcale nie jest tak chory na jakiego wygląda.

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz