79.

13.2K 1K 59
                                    

– To nie fair! – zaśmiałam się, kiedy po raz kolejny Harry ograł mnie w karty. – Oszukujesz!

Styles zaśmiał się, zgarniając karty i zaczynając je tasować.

– Po prostu jesteś w tym słaba, kochanie. – droczył się, a ja tylko trzepnęłam go w ramię.

Siedzieliśmy na plaży, a słońce grzało przyjemnie nasze ciała. Wczoraj wieczorem przylecieliśmy do Włoch, zameldowaliśmy się w hotelu i spędziliśmy w nim upojną noc. W tamtym momencie dochodziło południe, obydwoje leżeliśmy na kocu i graliśmy w karty, które co jakiś czas rozwiewał wiatr.

– Skoczę po piwo. – powiedziałam, wstając, a on uśmiechnął się do mnie. Schyliłam się jeszcze cmokając delikatnie jego usta. Wsunęłam klapki na stopy i krótkie spodenki na nogi. Harry irytował się, kiedy chodziłam w samym stroju kąpielowym.

Poprawiłam biały biustonosz i ruszyłam w stronę drewnianej budki z piciem i jedzeniem.

– Witamy ponownie, śliczna. – uśmiechnął się kelner, miał na imię Jack. Wywróciłam oczami ze śmiechem. – Zdecydowałaś się zostawiać swojego chłopaka i odjechać ze mną ku zachodzącemu słońcu?

Był wysokim, opalonym brunetem który zwykł podrywać swoje klientki, lubiłam go na swój sposób. W jakimś stopniu przypominał mi Harry’ego, oraz mówił w moim języku lepiej niż jego koledzy.

– Nie wydaje mi się, Jack. – wystawiłam mu język. – Jestem pewna, że pełno dziewczyn przyjmie twoją propozycje. Ja natomiast przyszłam tylko po piwo.

Jack zaśmiał się, wyciągając dwie szklane butelki z lodówki pod ladą. Chwyciłam je od razu, a chłód poraził moje dłonie. Nie musiałam płacić, ponieważ ta cześć plaży należała do hotelu w którym się zatrzymywaliśmy dzięki czemu rachunek mogłam uregulować wieczorem.

– Jakbyś zmieniła decyzję..! – krzyknął za mną, a ja zaśmiałam się głośno wychodząc z lokalu.

– Dzięki, Jack!

Wróciłam do Harry’ego, który teraz leżał na plecach na leżaku z założonymi na nos okularami. Mokre włosy spiął w kucyka, przez co przypominał mi wyrośniętego pieska. Za taki komentarz zostałam już dwa razy wrzucona do wody.

Podeszłam po cichu, odkładając butelki na szklany stoliczek pod parasolem. Plaża robiła się pusta, wszyscy wybywali na obiad i została tylko grupka ludzi po drugiej stronie, którzy z tej odległości wyglądali jak mrówki.

Ponownie przyjrzałam się Harry’emu. Jego tors unosił się spokojnie, jakby spał, a na włoskach przy pępku pojawiły się pojedyncze kropelki potu. Niewiele myśląc podeszłam do niego i przerzuciłam nogę przez jego pas, jednym ruchem siadając na jego kroczu. Od razu uniósł głowę, podciągając okulary wyżej.

– Co ty robisz? – sapnął, rozglądając się.

Uśmiechnęłam się niewinnie.

– Nie moja wina, że pan tak na mnie działa, panie Styles. – schyliłam się, całując jego szyję i przy okazji lekko ruszając moją dolną częścią ciała. Zassał powietrze przez zęby.

– Del… – jęknął ostrzegawczo, a ja odsunęłam się lekko, by spojrzeć w jego świecące oczy. – Chyba nie masz zamiaru zrobić tego na plaży publicznej? Mogą nas zgarnąć.

Uniosłam jedną brew, przygryzając wargę i napierając na jego krocze jeszcze silniej.

– Przekonajmy się.

 Lololo, czy ktoś wspominał o tym, ze Derry lubi pieprzyć się w miejscach publicznych? HAHAHA XD

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz