Znalazłam Gemmę i starając się panować nad nerwami przekrzyczałam muzykę:
– Przepraszam, za to. – moje słowa zdarły mi gardło. – Nie chcę psuć ci wieczoru.
Gemma wywróciła oczami, przytulając mnie do siebie.
– Daj spokój. – zaśmiała się. – Ważne, że tobie nic się nie stało.
Kiwnęłam głową, uśmiechając się wdzięcznie.
– Wybaczysz mi, jeśli zbiorę się teraz? – spytałam.
– Pewnie, ale obecność na jutrzejszej ceremonii obowiązkowa. – zastrzegła, a ja zaśmiałam się cicho. – No i musisz mi opowiedzieć kim był ten gość.
Po tych słowa przytaknęłam i pożegnałyśmy się. Ona wróciła do dziewczyn, a ja ruszyłam na poszukiwanie Harry’ego. Denerwowałam się. Nie chciałam, żeby stało się coś jemu, a jednocześnie by wpadł w kłopoty. Do tego jego nagły wybuch onieśmielił mnie całkowicie.
Wyszłam na zewnątrz i od razu otulił mnie chłód nocy. Rozejrzałam się, jednak nigdzie nie dostrzegłam ani Harry’ego ani Michaela.
Adrenalina w moim ciele buzowała i nie ważne jak bardzo starałam się odzyskać jasność myśli, nie mogłam.
W pewnej chwili usłyszałam czyjeś warknięcie i pojękiwanie. Odwróciłam się i dostrzegłam Harry’ego, który wyszedł zza rogu ocierając usta po splunięciu na ziemię. Szedł w moją stronę ze spuszczoną głową i zaciśniętymi pięściami. Gdy mnie zauważył, jego wzrok złagodniał.
Zbliżył się, a ja czułam jak krew odpływa mi z twarzy. Miał rozciętą wargę, a jego kostki u rąk były zakrwawione i zdarte. Mimo tego cieszyłam się, że nic poważniejszego mu się nie stało.
Wpadłam w jego ramiona, chowając głowę w zagłębieniu miedzy jego szyjąa ramieniem.
– Tak się bałam. – sapnęłam, a on otulił mnie jeszcze mocniej.
– Przepraszam. – mruknął cicho, całując czubek mojej głowy.
Odsunęłam się, spoglądając na niego niepewnie.
– Wszystko w porządku?
Kiwnął głową, przejeżdżając językiem po zranionej wardze.
– A co z…
– Nie martw się o to. – schylił się, muskając nosem mój policzek. – Dałem mu dobitnie do zrozumienia, gdzie jest jego miejsce. Miał na tyle siły by wstać i uciec do domu.
Odetchnęłam, dziękując Bogu za to, że Harry umiał zachować rozwagę w takiej sytuacji. O ile można było to w ogóle tak nazwać.
– Wracajmy do domu. – szepnął, całując mnie delikatnie.
– Wracajmy. – powtórzyłam jego słowa, uśmiechając się lekko.
harry taki zły.
jak Wam mija wieczór? xx
CZYTASZ
Pizza // h.s
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] On był tylko flirtującym dostawcą pizzy. © Yokita; 2014/2015