64.

13.2K 1.1K 30
                                    

Znalazłam Gemmę i starając się panować nad nerwami przekrzyczałam muzykę:

– Przepraszam, za to. – moje słowa zdarły mi gardło. – Nie chcę psuć ci wieczoru.

Gemma wywróciła oczami, przytulając mnie do siebie.

– Daj spokój. – zaśmiała się. – Ważne, że tobie nic się nie stało.

Kiwnęłam głową, uśmiechając się wdzięcznie.

– Wybaczysz mi, jeśli zbiorę się teraz? – spytałam.

– Pewnie, ale obecność na jutrzejszej ceremonii obowiązkowa. – zastrzegła, a ja zaśmiałam się cicho. – No i musisz mi opowiedzieć kim był ten gość.

Po tych słowa przytaknęłam i pożegnałyśmy się. Ona wróciła do dziewczyn, a ja ruszyłam na poszukiwanie Harry’ego. Denerwowałam się. Nie chciałam, żeby stało się coś jemu, a jednocześnie by wpadł w kłopoty. Do tego jego nagły wybuch onieśmielił mnie całkowicie.

Wyszłam na zewnątrz i od razu otulił mnie chłód nocy. Rozejrzałam się, jednak nigdzie nie dostrzegłam ani Harry’ego ani Michaela.

Adrenalina w moim ciele buzowała i nie ważne jak bardzo starałam się odzyskać jasność myśli, nie mogłam.

W pewnej chwili usłyszałam czyjeś warknięcie i pojękiwanie. Odwróciłam się i dostrzegłam Harry’ego, który wyszedł zza rogu ocierając usta po splunięciu na ziemię. Szedł w moją stronę ze spuszczoną głową i zaciśniętymi pięściami. Gdy mnie zauważył, jego wzrok złagodniał.

Zbliżył się, a ja czułam jak krew odpływa mi z twarzy. Miał rozciętą wargę, a jego kostki u rąk były zakrwawione i zdarte. Mimo tego cieszyłam się, że nic poważniejszego mu się nie stało.

Wpadłam w jego ramiona, chowając głowę w zagłębieniu miedzy jego szyjąa ramieniem.

– Tak się bałam. – sapnęłam, a on otulił mnie jeszcze mocniej.

– Przepraszam. – mruknął cicho, całując czubek mojej głowy.

Odsunęłam się, spoglądając na niego niepewnie.

– Wszystko w porządku?

Kiwnął głową, przejeżdżając językiem po zranionej wardze.

– A co z…

– Nie  martw się o to. – schylił się, muskając nosem mój policzek. – Dałem mu dobitnie do zrozumienia, gdzie jest jego miejsce. Miał na tyle siły by wstać i uciec do domu.

Odetchnęłam, dziękując Bogu za to, że Harry umiał zachować rozwagę w takiej sytuacji. O ile można było to w ogóle tak nazwać.

– Wracajmy do domu. – szepnął, całując mnie delikatnie.

– Wracajmy. – powtórzyłam jego słowa, uśmiechając się lekko.

harry taki zły.
jak Wam mija wieczór? xx

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz