43.

15.7K 1.2K 53
                                    

Kiedy otworzyłam oczy, poraziło mnie światło wpadające przez okno do pokoju. Mój wzrok był lekko zamglony, a kiedy wyostrzył się dostrzegłam czarną sukienkę która wisząc na wieszaku czekała na swoją chwilę. Dziś był piątek, dzień urodzin Williama, na które byłam zmusza pójść. Bez Harry’ego.

Im bliżej tego dnia, tym bardziej atmosfera miedzy nami się zagęszczała. Czułam się winna i po prostu chciałam mieć to już za sobą.

Drzwi od sypialni otworzyły się i wszedł przez nie Harry w spodniach dresowych i zwykłej białej koszulce. W dłoniach trzymał tackę z jedzeniem, którą położył na stoliczku nocnym. Nie odezwał się. Ku mojemu zaskoczeniu wyciągnął w moją stronę dłoń, którą ja ścisnęłam. Pomógł mi wstać z łóżka i zaprowadził na środek pokoju.

– Zatańcz ze mną. – wyszeptał w moje usta, sprawiając, że miałam ochotę go pocałować.

Kiwnęłam jednak jedynie głową, a  on umieścił moje dłonie na jego karku, sam przyciągając mnie do siebie i obejmując w pasie.

W pokoju panowała cisza. Poruszaliśmy się wolno, do nieistniejącego rytmu, wymyślonego przez nas. Wpatrywałam się w jego oczy, a po kilku minutach nasze usta złączyły się. Całowaliśmy się delikatnie, tak samo jak poruszały się nasze ciała.

– Powalisz dzisiaj wszystkich na kolana. – uśmiechnął się lekko, a ja prychnęłam, kręcąc głową.

– Nie podlizuj się. – zagryzłam wargę. – Chciałabym, żebyś pojechał ze mną.

Harry zamknął oczy, a ja wtuliłam się w jego tors. Bałam się. Przeczuwałam, że ten wieczór będzie całkowitą katastrofą. Matka, naciskająca na spędzanie czasu z Willem. Otoczenie nadętych gburów, których obchodzą tylko pieniądze. Już dobre kilka lat  nie musiałam chodzić na wszystkie imprezy z rodzicami. A teraz musiałam po raz kolejny odstawić szopkę. Z drugiej strony byłam wściekła.

– A co jeśli… – zaczął, lekko zakłopotany. – No wiesz… Ten cały William okaże się naprawdę… dobry?

Spojrzałam na niego, niedowierzając.

– Żartujesz sobie? – mruknęłam, chwytając jego twarz w obie dłonie. – Słuchaj mnie uważnie Harry. Nie ważne jak dobry byłby, ty zawsze będziesz od niego lepszy. Nie mam zamiaru cię zostawiać. Jestem tutaj i będę.

Harry przetarł oczy dłonią, wzdychając.

– Mam ochotę znaleźć gościa i skopać mu dupę. – mruknął, a ja zaśmiałam się.

Kochałam w nim to, kiedy robił się niepewny pytając o poważne rzeczy. A chwilę późnie zachowywał powagę i odwagę. Kochałam w nim to, że stawiał czoła problemom i umiał walczyć. O studia, czy choćby o umówienie się ze mną te kilka miesięcy temu. Kochałam w nim wiele rzeczy. Uśmiech, dobre serce, szczerość, zielone oczy. Kochałam to, że  mnie uszczęśliwiał i to, że znosił moje humorki. Kochałam Harry’ego.

nic nie chce komentować... czekam aż Wy to zrobicie. Del pzyznaje sama przed sobą o swoich uczuciach? :O

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz