07.

23.5K 1.7K 223
                                    

Po tym jak Harry wszedł do domu, jako tako zaproszony przeze mnie, pierwsze co zrobił to zaczął snuć swoje teorie na temat rozbitej miski. Szczerzył się przy tym tak samo głupio jak zwykle, a kiedy dałam mu dobitnie do zrozumienia, że nie mam zamiaru gadać o moim lęku, po prostu się zamknął.

Czemu w ogóle go wpuściłam?

– A co z… – zaczął rozglądając się. Zmrużył oczy próbując sobie coś przypomnieć. – Lydią?

Jego poważna mina i skoncentrowany wzrok spowodowały, że nie mogłam powstrzymać parsknięcia.

– Masz na myśli Lindsay?

Harry uderzył się otwartą dłonią w czoło, a ja wprost nie mogłam uwierzyć, kiedy dostrzegłam delikatny rumieniec na jego policzkach.

Wypuściłam cichy chichot, nalewając soku do dwóch szklanek i kręcąc głową. Wsadziłam do mikrofali kawałki pizzy, której ostatnio nie zjadłam w całości.  Chwilę później oboje siedzieliśmy na kanapie obok siebie, a na stole przed nami leżały szklanki z sokiem jak i talerz z pizzą.

– Więc tak bardzo na ciebie działam, że aż zapominasz imion, nie? – spytałam z sarkazmem przypominając sobie jego ostatnie słowa.

Usta Harry’ego rozszerzyły się w tym uśmiechu, którego używa tylko wtedy kiedy szykuje się do kolejnego flirtu. Rozgryzłam już to i mentalnie zaczęłam przygotowywać się na kolejną dawkę jego prób.

– Nawet nie zdajesz sobie sprawy, z tego jak na mnie działasz kochanie. – powiedział bezczelnie, a ja poczułam jak pulsuje mi krew.

– Działam chyba na twoje teksty, bo stają się coraz gorsze. – mruknęłam, upijając łyk soku. Czułam się nieswojo z jego bliskością. Zawsze oddzielało nas o wiele więcej niż tylko parę centymetrów. – Gdybyś była kanapką w McDonaldzie nazwałbym cię McBeauty. – starałam się przedrzeźnić jego głos, na co on sam wybuchł śmiechem.

– Hej mała, czas zapłacić czynsz za życie w moim sercu. – powiedział wyniośle, na koniec puszczając mi oczko.

– Oj skarbie, gdybyś była rzodkiewką już dawno bym cię wyrwał. – powiedziałam grubym tonem, starając się powstrzymać śmiech.

– Hej. Nie jestem stąd. Którędy do twojego mieszkania?

Parsknęłam, unosząc brwi.

– Gdybyś użył któregokolwiek z tych tekstów na mnie, to uwierz mi – zaczęłam, grożąc mu palcem. – Nie dowoziłbyś mi już pizzy.

Harry zaśmiał się, wpatrując się prosto w moje oczy jak to miał już w zwyczaju.

– Twój śmiech oznacza to, że mnie lubisz? – spytał szarmancko, a mi wprost opadła szczęka.

Jak to jest możliwe, że wszystko co powie brzmi bardziej jak podryw niż powinno.

– Lubię cię Harry. – powiedziałam, tak naprawdę nie mijając się z prawdą. Dostawca Pizzy Harry stał się częścią mojego życia, tak samo jak jego odrzucane przeze mnie podrywy i próby umówienia się ze mną. Jednak to nic nie zmieniało.

– Więc umówisz się ze mną?

– Wybacz – mruknęłam, spoglądając na stół gdzie na talerzu stygły odgrzane kawałki pizzy. – Ale mam już pizzę i pewność, że ona nie złamie mi serca.

--------------------------

 Miał być wczoraj i wielkie PRZEPRASZAM, że się nie pojawił :c

Zapraszam do zgłaszania swoich książek z Wattpada do Katalogu5SOS na Blogspocie! Xx

http://katalog5sos.blogspot.com/

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz