83.

11.8K 1K 126
                                    

zostały dwa rozdziały do końca i chce mi się płakać kiedy o tym myślę :((((((

H A R R Y

Ten wieczór miał być wyjątkowy. Jak popieprzony sikałem po spodniach z myślą o tym, co i tak nie wyszło. I nie wiem co było silniejsze. Złość na kelnera, zazdrość do chłopaka który oświadczył się swojej dziewczynie, czy ogólne rozczarowanie tym, że moje plany nie wyszły.

Chciałem jej powiedzieć wszystko. To jak wiele dla mnie znaczy, to jak bardzo ją kocham i chcę spędzić z nią resztę życia. Potem uklęknąć i wypowiedzieć te kilka cholernych słów. Ile razy ćwiczyłem to przed lustrem! Tylko po to, by cały mój nastrój uszedł ze mnie do końca wieczora.

Delilah próbowała mnie jakoś rozluźnić, rozbawić, widząc, że cos jest nie tak. Jednak po prostu resztę kolacji dokończyliśmy w milczeniu, kiedy jej próby nie powiodły się.   Może to był jakiś znak? Może miałem uświadomić sobie, że jest za wcześnie? Nie. Nie chciałem tak myśleć. Musiałem zrobić wszystko, by mi się w końcu udało.

Tylko, wciąż nie byłem pewien, czy ona się zgodzi. Co prawda od naszej ostatniej rozmowy o małżeństwie, kiedy Delilah nie była do tego dobrze nastawiona, minęło dość sporo czasu. Jednak wciąż pamiętałem, jak ciężko było mi wyciągnąć ją na jedną rankę. A co dopiero wyciągnąć przed ołtarz.

Była moim codziennym wyzwaniem. Przez co kochałem ją jeszcze  mocniej.

Kiedy opuściliśmy restaurację, jej humor również się zepsuł. To ja byłem winny.  Westchnąłem więc, chwytając jej dłoń i ciągnąć w stronę plaży. Nic nie powiedziała.

– Uśmiechnij się. – powiedziałem, kiedy dotarliśmy do wybrzeża, a do naszych trampek zaczął wsypywać się piach. Delilah nie odpowiedziała, zamiast tego schylając się i podpierając na moim ramieniu, ściągnęła buty. Chwilę później ja zrobiłem to samo i szliśmy tak po mokrym piasku, a fale wody co chwila moczyły nasze stopy.

Było ciemno, a jedyne światło dawały ozdobne pochodnie, wbite co kilka metrów w ziemię.

– Hej. – zatrzymałem się, a ona spojrzała na mnie. – Przepraszam, zepsułem nam cały wieczór.

Delilah westchnęła, kręcąc głową.

– Ja po prostu tego nie rozumiem. – wzruszyła ramionami. – ta kolacja była ponoć dla ciebie tak ważna, a skończyliśmy na nic nie mówieniu. Co się stało, Harry?

Zagryzłem wargę, wpatrując się w jej błękitne oczy. Teraz, albo nigdy. Mimo wielkiego strachu przed odrzuceniem, wziąłem głęboki wdech zaczynając.

– Odkąd tylko przyjechaliśmy, planowałem ten wieczór. – rzuciłem swoje buty na suchy piasek za sobą. – Miało być idealnie. Kocham cię, Delilah. Jesteś moim światełkiem, moją ciepłą czekoladą w zimy wieczór, moim światem, moją, tylko i wyłącznie moją, dziewczyną. Codziennie staram się być dla ciebie jak najlepszy, nie chcę cię zawieść. Jesteś idealna pod każdym względem i po prostu chcę spędzić z tobą resztę życia, nie ważne jak tandetnie to brzmi.

W tym momencie zrobiłem przerwę, wyczekując na jej reakcję. Chyba powoli zaczynało docierać do niej do czego zmierzam, ponieważ patrzyła na mnie w szoku, z zarumienionymi policzkami i świecącymi oczami.

– Chciałem to zrobić podczas kolacji. – zaśmiałem się nerwowo, przystępując z nogi na nogę. – Kto by pomyślał, że ktoś w tym samym lokalu ma te same plany.

Przełknąłem niepewnie ślinę, klękając na jedno kolano. Ona patrzyła na mnie, oddychając głęboko i zaciskając swoje małe dłonie w pięści. Nie bądź tchórzem, Styles!

– Del, czy zrobisz mi ten zaszczyt. – wyjąłem płaskie pudełeczko z kieszeni spodni i otworzyłem je, ukazując prosty, srebrny pierścionek. – I zostaniesz moją żoną?

Uniosłem pudełeczko w jej stronę, a ona wciąż się nie ruszała. Moje serce biło tak szybko, jakbym właśnie biegł maraton i po raz pierwszy czułem się tak jak w tamtej chwili. Nie miałem pojęcia co zrobię, jeśli mi odmówi.

– Harry… – zaczęła, a jej głos drżał lekko. 

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz