67.

13.9K 1.1K 87
                                    

– Kiedy byłem w waszym wieku, możesz mi wierzyć. Dziewczyny kleiły się do mnie. Cóż, może teraz tego tak nie widać, wyglądam jak sflaczała opona. To wszystko przez te pieczone ziemniaczki Clear. – staruszek siedzący obok mnie opowiadał zawzięcie, czasem bardziej do siebie niż do mnie.

Harry zniknął kilka minut temu zostawiając mnie tutaj z jego dalekim wujkiem, sam udając się do toalety.

Wesele rodziny Styles było naprawdę żywym i wesołym przedsięwzięciem. Każdy rozgadywał się na różne tematy i chciał cię poznać. Do tego myślę, że zatańczyłam już ze znaczną częścią męskich gości. Wszystko było tak inne, tak lepsze od bankietów które organizowali moi rodzice.

– Przepraszam na chwilkę. – uśmiechnęłam się do niego, a on uniósł swoją szklankę z drinkiem kiwając głową.

Ruszyłam bokiem parkietu w stronę toalet, trzymając w dłoni kieliszek wina. Upijałam z niego co chwila łyka. Damskie i męskie toalety były połączone przedsionkiem z umywalkami. Weszłam do niego i stanęłam w miejscu.

O jedną ze ścian opierała się Rose, mająca na ustach ten sam chytry uśmiech który zapamiętałam. Od razu przemknęło mi przez myśl, gdzie podziewa się Harry, jednak byłam w jakimś stopniu zadowolona, że nie ma go z nią.

Ignorując ją, stanęłam przed wielkim lustrem, odkładając kieliszek na bok.

– Dobrze się bawimy, co?

Natychmiastowo odwróciłam się w jej stronę. O dziwo, nie czułam tak wielkiej złości jakiej się spodziewałam. Cóż, miałam wrażenie, że jeśli tylko znajdę się blisko niej, to wyrwę jej całą rdze z głowy.

– Do tej pory, było wprost wspaniale. – uśmiechnęłam się sztucznie, a ona parsknęła pod nosem.

– Zastanawiam się, co on w tobie widzi…

Westchnęłam zirytowana.

– Boże, przestań w końcu. – wywróciłam oczami, chwytając kieliszek z powrotem w swoje dłonie i upijając łyka. – Naprawdę zaczyna nudzić mnie twoje zachowanie. Ciągle powtarzasz to samo. Po prostu to zaakceptuj. Możesz nie mieć szacunku do nas, jako pary, ale powinnaś mieć trochę choć dla siebie.

Spojrzała na mnie lekko zszokowana. Nie wybuchałam, moje słowa były spokojne i szczere. Sama siebie zdziwiłam.

– Cóż, ja po prostu wiem, że Harry koniec końców będziesz szukał czegoś innego. Czegoś lepszego od takiej małej, paszczurnej idiotki, która…

Nie dałam jej skończyć, chlustając winem z kieliszka prosto w jej twarz.

– Nie mam zamiaru tego słuchać. – warknęłam cicho. – Otwórz w końcu oczy i spójrz jak się zachowujesz.

Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z łazienki, po chwili żałując, że zmarnowałam na nią ten kieliszek. Choć… Koniec końców i tak nienawidziłam win.

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz