- Za co? Jasno chcę wiedzieć, Gellert - mówiła stanowczo.
- Sasza, nie poprosiłbym cię o nic, czego nie mogłabyś mi dać - tłumaczył nieco zniecierpliwiony. - Po pierwsze, chcę lojalności i dyskrecji... Choć nie wyobrażam sobie racjonalnej sytuacji, w której byś chciała mnie zostawiać, gdy mam tę różdżkę. - Uniósł ją, by kolejny raz podkreślić, że ją miał.
- A, czyli uważasz, że jestem łasa na takie rzeczy? - odparła Alexandriya z grymasem na twarzy, odkładając książkę.
- Wiem, że też cię zafascynowały insygnia, inaczej byś się o tym nie rozczytywała - argumentował, na co dziewczyna przygryzła wargę; że też musiał mieć rację. Westchnęła więc o zmieniła strategię.
- Możesz mi ufać, uważałam to za oczywiste od początku. - Stanęła naprzeciw niego. - Nie czekałam na ciebie tyle czasu, żeby teraz wszystko stracić. Ale muszę wiedzieć, czego chcesz w zamian.
- Poza twoim nauczaniem, pomocy w odnalezieniu pozostałych Insygni... Czarna Różdżka zostawiała po sobie krwawy szlak, lecz Kamień i Peleryna nie są już tak łatwe do odnalezienia. A poza tym... Się okaże.
Alexandriya nie zważała już na ostatnie jego słowa, postanowiła wykorzystać to, że odpowiadał na jej żądania.
- Chcę też wiedzieć, kto jeszcze będzie tu mieszkał - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Bo jakoś wątpię, że to tak rozbudowujesz tylko dla siebie.
- Wiesz, z czym muszę się liczyć, skoro mam tę różdżkę. Ktoś się w końcu dowie, a to przysporzy mi wrogów... - Rozejrzał się po pomieszczeniu. - Trzymaj przyjaciół blisko, ale wrogów jeszcze bliżej.
Alexandriya zrozumiała od razu.
- Czyli po prostu budujesz tu więzienie - stwierdziła głośno, nie starając się używać eufemizmów. - Teraz rozumiem te mury...
- Dziwi cię to? - zapytał Gellert dość ostrożnie jak na siebie. Nie znał Alexandriyi na tyle, by przewidzieć, jak zareaguje na aż tak realnie brutalne plany. Ku jego zaskoczeniu, nie drgnęła jej nawet powieka.
- Nie - odparła od razu. - Sama znam kilka osób, które chętnie bym gdzieś uwięziła. A ta różdżka to błogosławieństwo i przekleństwo w jednym... Wiem, że wielu będzie próbowało ci ją odebrać.
- Czyli się zgadzasz? Zostajesz tutaj?
Alexandriya wpatrzyła się w niego na moment, po czym uśmiechnęła się słabo - w tamtym momencie nie wyobrażała sobie inaczej.
- Zostaję.
Grindelwald wyglądał na wyjątkowo zadowolonego.
Następnego dnia Alexandriya obudziła się o świcie z ekscytacji, choć miała za sobą jedną z najlepszych nocy w swoim życiu, na łóżku tak wygodnym, na jakim jeszcze nie spała. Poprzedniego wieczoru, zajęta rozpakowywaniem, nie zdążyła rozejrzeć się wokół swojego nowego domu, więc postanowiła to zrobić od razu po zerwaniu się z łóżka.
Jeszcze w ciemnej koszuli nocnej wyszła przed zamek, a stamąd ruszyła do małego górskiego jeziora, nadal zamarzniętego pomimo wschodzącego słońca. Pewnie przeszła po lodzie na boso, zatrzymując się kilka metrów od brzegu, a tam wzięła głęboki wdech - tamto górskie powietrze stanowiło dla niej cudowny zastrzyk energii. Już dawno nie czuła się tak dobrze, zupełnie inaczej niż w Petersburgu, gdzie według niej powietrze przesiąknięte było stęchlizną.
Stała tam kilka chwil, zachwycając się powietrzem i widokami, nie zważając na lód kłujący ją w stopy. Była wolna i wreszcie znalazła się tam, gdzie pragnęła, z dala od zgiełku, od nierozumiejącej jej rodziny... Gellert tym wszystkim zrobił dla niej więcej niż mógł wiedzieć.
CZYTASZ
Jucha • Gellert Grindelwald
Fanfiction❄ Alexandriya chciała wyrwać się ze znienawidzonego miasta, a Gellert mógł jej w tym pomóc. On za to chciał posiąść wiedzę, którą tylko ona miała. Zawarli bardzo prosty układ, który wkrótce pozostawił za sobą trwałe ślady... Z juchy.