- Oczywiście, że po tym wszystkim zatrzymałam Velesa - powiedziała oczywistym tonem, gdy tylko o niego zapytałem. - Natychmiast poczułam z tym zwierzęciem jakąś więź, a choć po wyleczeniu próbowałam go zwrócić jego watasze, okazało się, że taka nie istniała. Był jednym z niewielu wilków, które w ogóle żyły wtedy na tamtych obszarach...
- Jak długo z panią został?
- Nadal ze mną jest - odparła niewzruszona.
Gdy już zamierzałem dopytać, jak tego dokonała i czy użyła jakichś zaklęć przedłużających życie drapieżnika - gdyż ile mogły żyć wilki, kilkanaście wiosen? - dodała:
- Jego wnuk, Bies, jest właśnie na polowaniu. I tylko patrzeć, jak wróci - powiedziała, wyglądając po raz kolejny przez okno.
Tamte słowa paradoskalnie wywołały u mnie spokój, ale i strach jednocześnie. Ucieszyłem się, że dostałem wreszcie odpowiedź na pytanie, czego tak wypatrywała - lecz zmartwiłem się, że wkrótce i ja mógłbym stać się pożywieniem dla ów wilka. Powtarzano mi przecież, że jeśli się do niej wybiorę, to mogę nie wrócić w całości, choć ja starałem się te słowa zbywać... Jednak w tamtej chwili nie byłem już pewien niczego.
- Bies to jedna z niewielu rzeczy, które pozwalają mi tu zachować trzeźwe myślenie - dodała, skupiając wzrok na składnikach obiadu, którym się wtedy zajmowała. - Wielu przyznałoby mi rację, że zwierzęta to znacznie lepsze towarzystwo niż ludzie... On tego nigdy nie potrafił zrozumieć.
- A ten bal, o którym pani wspominała? - wtrąciłem pospiesznie, bo ten temat wyjątkowo mnie zaintrygował. - Odbył się?
- Och... - Wyrażnie zapomniała na moment, co robiła i złapała się za serce. - Ten bal nie tylko się odbył, lecz to, co się na nim stało... To chyba było moim pierwszym stopniem do zatracenia się w nim już na dobre.
CZYTASZ
Jucha • Gellert Grindelwald
Fanfiction❄ Alexandriya chciała wyrwać się ze znienawidzonego miasta, a Gellert mógł jej w tym pomóc. On za to chciał posiąść wiedzę, którą tylko ona miała. Zawarli bardzo prosty układ, który wkrótce pozostawił za sobą trwałe ślady... Z juchy.