- Znalazłaś coś ciekawego? - zapytał Grindelwald, kiedy o umówionej porze Alexandriya wsiadła z nim powrotem do powozu.
- Pozwiedzałam sobie - wyjaśniła, uśmiechając się pod nosem. - Popatrzyłam na krajobrazy... Spotkałam kilka ciekawych zwierząt.
Gellert zmrużył brwi z siedzenia naprzeciwko niej.
- I...?
- I?
- Czuję, że chcesz powiedzieć mi coś jeszcze.
Alexandriya westchnęła głęboko, czując, jak powóz powoli zaczyna wzbijać się do lotu.
- Spotkałam znowu twojego ulubieńca, Dumbledore'a - powiedziała, odpinając nieco swój płaszcz, bo w małym powozie prędko zrobiło się jej cieplej.
- O. I powiedział ci coś ciekawego? - zapytał Gellert, uważnie przyglądając się jej palcom rozpinającym guziki płaszcza.
- Że nie powinnam ci ufać, oczywiście - odparła znudzona. - Że dałam ci się omamić. - Ostatecznie odrzuciła granatowy materiał na bok. Było coś w sposobie, w jaki to zrobiła, że przełknął ślinę.
- I co zamierzasz z tym zrobić? - dopytywał, a z twarzy Alexandriyi nie schodził szelmowski uśmieszek.
Wstała, a następnie przesadnie wolno przeszła w jego stronę, by usadowić się ostatecznie na jego kolanach tak, jakby od zawsze robiły za jej tron.
- Zgaduję, że dać się omamiać dalej - odparła, kładąc jedną dłoń na jego torsie. W tamtej chwili naprawdę pragnęła pocałować go ponownie, starała się jednak powstrzymać, by kolejny raz zmusić go do zainicjowania momentu namiętności.
Zdawało się, że on doskonale rozumiał, czego chciała i żeby nieco się z nią podroczyć, ujął jej twarz jedną dłonią, drugą trzymając na jej talii.
- Mam dla ciebie prezent - oznajmił, na co dziewczyna uniosła brwi.
- Kolejny? - wypaliła, po czym pokręciła głową sama do siebie. - A zresztą, już naprawdę powinnam przestać się dziwić...
- Będzie czekał na ciebie w twojej sypialni, gdy wrócimy.
- Czy to kolejna księga? Bo jak tak, to chyba do końca świata nie zdążę ich wszystkich przetłumaczyć, rozszyfrować i nauczyć się tych zaklęć. Te celtyckie dzieła są naprawdę skomplikowane...
- Akurat to nie księga. Lecz nic więcej ci już nie powiem - mówił, niezwykle delikatnie gładząc ją po policzku, jakby nawet najmniejszy jego dotyk mógł ją zranić.
- Próbujesz ze mnie zetrzeć magię na siebie? - zapytała, a on aż otworzył usta, nie dowierzając w jej tupet.
- Sasza, jak możesz tak mówić?
- Muszę cię czasem pomęczyć, mój drogi. - Zaśmiała się, ciągnąc swoją zabawę. - Może Dumbledore ma rację? A ja żadnego paktu podpisanego z tobą nie mam...
- A zamierzasz ze mną walczyć, Sasza? - zapytał, również utrzymując raczej niepoważny ton ich rozmowy, której celem było tylko dopiec tej drugiej osoby... A przynajmniej takie były pozory.
Alexandriya była sprytna. Wykorzystywała to wszystko, by dowiedzieć się więcej o tej całej relacji z Dumbledorem, o której, pomimo upływu czasu, wciąż wiedziała nie za wiele. Grindelwald lubił mieć swoje sekrety, a ona potrafiła coraz lepiej je z niego wyciągać.
- A on zamierzał?
- Nigdy nie zamierzałem mu dać tego, czego się spodziewał - odparł Gellert bez zawahania. - A chyba spodziewał się miejsca tuż przy mnie, ramię w ramię. Ale widziałem w kilku wizjach, że to nie było nam pisane... Zatem musiałem zapewnić sobie, że ktoś, kto mnie poznał i kto posiada wielką moc... Nie będzie próbował mi przeszkodzić.
- A co ze mną? - dopytywała, wodząc dłonią po jego koszuli. - Ja też mam wielką moc.
- Mówiłem ci już przecież, że...
- Gellert, nie zbywaj mnie, bo doskonale wiem, co powiesz - przerwała mu stanowczo. - Tyle już działamy razem, a ty praktycznie nigdy nie wspomniałeś mi o wizjach ze mną. Nie masz ich... Czy po prostu nie chcesz mi ich zdradzić...?
Gellert zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, na moment odrywając wzrok od oczu swojej rozmówczyni.
- To zazwyczaj niebezpieczne, mówić o wizji osobie, której ona dotyczy.
- Dlaczego?
Uniósł głowę, by ponownie spojrzeć jej w oczy, i ponownie ująć jej twarz w swoją dłoń.
- Mogą na nią... Dziwnie wpłynąć.
Alexandriya przewróciła oczami, łapiąc go za nadgarstek, co go zaskoczyło.
- Nie zamydlisz mi oczu, Gellert. Chyba wiesz, z kim rozmawiasz.
- A ty doskonale wiesz, że nie siedziałbym z tobą tutaj - spojrzał w dół, gdzie wciąż siedziała wygodnie na jego udach - gdybym widział kiedykolwiek, że będę z tobą walczył.
- Zatem co widziałeś? - dopytywała niezłomnie, nieco się niecierpliwiąc.
- Dobrze. - Westchnął. - Niedawno miałem taką jedną wizję... Jednak niepełną.
Alexandriya spojrzała na niego wymownie, dając mu do zrozumienia, że nie odpuści. Dlatego też Grindelwald ostatecznie zaczął mówić:
- Stałem na balkonie Nurmengardu, przyszłaś do mnie, powiedziałaś, że masz mi do powiedzienia coś ważnego. Wyglądałaś na naprawdę przejętą... Nigdy jednak nie wyłapałem tej ważnej informacji.
Dopiero po tym, gdy to wszystko usłyszała, Alexandriya zrozumiała, dlaczego nie chciał jej wcześniej niczego zdradzić. Natychmiast się zmartwiła tym, co mogłaby mu mówić i zastanawiała się, czy to będzie coś złego, a jeśli tak, to czy uda się jej jakoś temu zapobiec.
- Byliśmy wiele starsi niż teraz? - zapytała, chcąc wiedzieć, czy już powinna się martwić.
- Nie, raczej nie... Ale wyglądałaś nieco inaczej, owszem. Lepiej niż teraz.
- No teraz to naprawdę próbujesz mnie omotać.
- Skądże, Sasza. Mówię prawdę. Tobie zawsze mówię prawdę.
Jednak nawet w momencie, gdy to wypowiadał, Alexandriya była pewna, że to stanowiło zwyczajne kłamstwo. Mimo to, dała mu wierzyć w to, że jego talent krasomówczy po raz kolejny zadziałał.
Choć droga powrotna minęła im nieco mniej namiętnie niż ta do Anglii, wciąż w większej bliskości niż dotychczas. Był środek nocy, gdy wreszcie znaleźli się z powrotem w Nurmengardzie i oboje wyjątkowo zmęczeni ruszyli prosto do swoich komnat.
Alexandriya z tego wszystkiego zapomniała o prezencie, który miał na nią czekać, a który ostatecznie odnalazła na swoim łóżku tuż po przywitaniu się z Velesem. Było to niewielkie, niebieskie pudełko przewiązane srebrną wstążką, zdecydowanie za małe na książkę.
Dziewczyna postanowiła przeciągnąć to dla samej siebie. Umyła się szybko, przebrała w piżamę i dopiero wtedy powoli rozwiązała wstążkę, by po chwili zdjąć wieczko, a w środku ujrzała... Biały, miękki materiał.
- Co ty znowu kombinujesz, Gellert...? - zapytała sama do siebie. - Kompletujesz mi garderobę?
Sięgnęła ręką po materiał i zaczęła go wyciągać, by po chwili zrozumieć, że w środku znajdowały się dwie gładkie, miękkie skarpety, niezwykle długie - była pewna, że jeśli jej włoży, sięgną nawet połowy jej ud. Wyjęła obie i pozostawiła je na łóżku, by za moment je przymierzyć, gdy zauważyła, że w pudełku znalazło się coś jeszcze.
To była mała biała kartka, na której napisano tylko zwięzłą wiadomość:
Chciałbym Cię w nich zobaczyć.
Uśmiechnęła się sama do siebie. Czyżby wreszcie zaczynał jej pragnąć, tak, jak chciała?
Odruchowo odwróciła kartkę na drugą stronę, chociaż nie spodziewała się tam nic zobaczyć... A jednak znalazła się tam druga wiadomość.
I tylko w nich.
CZYTASZ
Jucha • Gellert Grindelwald
Fanfiction❄ Alexandriya chciała wyrwać się ze znienawidzonego miasta, a Gellert mógł jej w tym pomóc. On za to chciał posiąść wiedzę, którą tylko ona miała. Zawarli bardzo prosty układ, który wkrótce pozostawił za sobą trwałe ślady... Z juchy.