Syberyjskie pamiętniki

1.4K 260 11
                                    

- Nie wiem, czy jest sens, bym w szczegółach opowiadała o kolejnych kilku latach, zresztą w mojej pamięci wszystkie się zlewają, bo były tak podobne... - Odchrząknęła, a następnie zaczęła wymieniać:

- Wszystkie te lata były dość podobne. Ja nie pojawiłam się na ślubie mojego brata i na dobre straciłam kontakt z rodziną, a nawet jeśli mnie szukali, to nic mi o tym nie wiadomo... W Nurmengardzie na stałe zamieszkało kilkudziesięciu popleczników, ale było to w pewnym sensie przydatne, byli gotowi do obrony w każdej chwili. Ja żyłam z nim jak mąż z żoną, spaliśmy razem, razem też spędzaliśmy wolny czas, oczywiście ja nadal studiowałam księgi, które mi sprowadzał i go uczyłam. Nieustannie dostawałam też prezenty... A poza tym wszystkim, jako dziennikarz powinien się pan orientować, co wtedy o nim pisano.

Wzdrygnąłem się na samo wspomnienie. Żyłem wtedy w wielkim strachu o życie swoje i swojej rodziny... Co przypominało mi, jakim absurdem był fakt, że teraz rozmawiałem z tą kobietą jak gdyby nigdy nic.

- Cóż, tak... - Wtedy to i ia odchrząknąłem. - W tamtych czasach byłem nastolatkiem, ale pamiętam te wszystkie artykuły, zniknięcia...

Ona uśmiechnęła się, jakby to były naprawdę miłe wspomnienia. Cóż, dla niej może i były, lecz zarówno ja, jak i tysiące czarodziejów Europy wspominało to jako życie w ciągłym przerażeniu.

- Mnie nigdy nie zależało na władzy, ale ona prędko uzależnia. Też się nią wtedy zachłysnęłam. - Westchnęła teatralnie, zakładając kosmyk włosów za ucho, a następnie odwróciła się w moją stronę i przymknęła oczy, jakby w błogości. - Czuliśmy się jak władcy świata, jak król i królowa, niepowstrzymani, nieuchwytni... On tym kierował, oczywiście, ale zawsze pozwalał mi przejąć stery, jeśli tylko bym tego chciała. Ufał mi, zawsze mi ufał, może nawet aż za bardzo... Miałam tysiące okazji na to, by go zabić, gdybym tylko chciała, ale po cóż miałabym to robić, skoro miałam wszystko?

Otworzyła oczy i wzięła głęboki wdech, po czym ciągnęła, mówiąc z taką pasją, jakiej chyba jeszcze nie widziałem:

- Uwielbiałam patrzeć, jak nieustannie zjednywał sobie ludzi, jak potrafił ich do siebie przekonać nie strachem, a slowem, to było fascynujące... Co nie zmienia faktu, że w pewnym momencie zwyczajnie przyzwyczaił mnie do morderstwa. Zabijanie czy patrzenie na to przestało mnie wzruszać... Oczywiście tylko ludzi - zastrzegła nagle, posyłając mi wymowne spojrzenie - zwierząt nigdy nie pozwoliłam mu tknąć. Ja sama uratowałam zresztą tyle bezbronnych istnień...

Z trudem powstrzymałem się od komentarza na temat tego, ile przy okazji takich istnień zakończyła. Starałem się zwyczajnie skupić na notowaniu, bo mówiła wiele, i to dość prędko.

- Niewielu podejrzewało, że to ja byłam odpowiedzialna za seryjne zniknięcia myśliwych w całej Europie - powiedziała z dumą wymalowaną na twarzy, która zwyczajnie mnie przestraszyła. - Wybijałam ich jednego po drugim, a moja moc zdawała się rosnąć... Nasze życie nie zaczęło się jednak zbytnio zmieniać aż do...

- Aż do?

Widziałem, że ugryzła się w język, że czegoś wyraźnie nie chciała mi powiedzieć, ale musiała o tym myśleć. Zauważyłem, że na moment zupełnie zniknęła z tamtej chaty i myślami odpłynęła gdzieś indziej...

Jucha • Gellert GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz