Początki ciąży nie rozpieszczały Alexandriyi, dlatego spędzała mnóstwo czasu w łóżku, czytając, podczas gdy wokół niej skakał każdy w Nurmengardzie - służba została poinformowana, że była "chora".
Gellert rozpieszczał ją od zawsze, lecz teraz zaczynał przechodzić samego siebie. Alexandriya czuła się jak caryca; nie musiała nawet kiwnąć palcem w jakiejkolwiek sprawie, dostawała posiłki do swojej komnaty, miała stale zmienianą pościel i codziennie przygotowywane relaksacyjne kąpiele. Sam Gellert natomiast starał się nie zostawiać jej samej na zbyt długo i niemalże codziennie sprawdzał jej stan zdrowia. Kobieta widziała, jak bardzo zafiksował się na myśli, że będzie miał niezwykle zdolnego potomka.
Alexandriya nie mogła zaprzeczyć - w niej też rosła ekscytacja, przez co zagłębiła się w temat magicznych dzieci. Robiła to i tego wieczoru, kiedy w otulonej żółtawym światłem jednej, małej lampy sypialni Gellert powoli przebierał się w swój nocny strój, a ona leżała na ich wielkim łóżku opata na łokciu i przyglądała mu się znad swojej lektury z małym uśmiechem. On zauważył to w odbiciu lustra, przed którym stał, na co sam uniósł kąciki ust.
- Co mi się tak przyglądasz? - zapytał, spotykając się z nią wzrokiem w szkle. - Nie znikam nigdzie już dzisiaj.
- Studiuję twoją twarz - przyznała zgodnie z prawdą, intrygując go. - Wiesz, czytam ostatnio o tym, jak magia kiełkuje w czarodziejach jeszcze nawet przed narodzinami. I wyczytałam, że czysta, niczym niezmącona, silna magia wpływa między innymi na wygląd. Przez to czarodzieje są z reguły atrakcyjniejsi niż mugole.
- A to ciekawe... W zasadzie jesteś żywym przykładem - stwierdził, odwracając się od lustra, by spojrzeć na nią jak trzeba. - I nie zaprzeczaj, bo wiesz, jak wyglądasz, Sasza.
- Istnieje jednak kilka wyjątków - ciągnęła jak gdyby nigdy nic. - Przede wszystkim charłaki... Ale też ci, którzy nie radzą sobie z magią i jej nie pielęgnują jak trzeba, na przykład Obskurodziciele. Wtedy ta często odbiera im urodę. Inaczej też się to układa z czarną magią... Możesz być potężny, ale jeśli nie utrzymasz czarnej magii w ryzach, to ona również zacznie cię wyjadać od środka.
- Mógłbym cię słuchać godzinami - przyznał Gellert, a następnie porzucił rozbieranie się i z koszulą rozpiętą prawie do końca usiadł obok Alexandriyi na łóżku, gdzie ujął jej twarz w swoją dłoń. - Czyli co chcesz przez to powiedzieć? Że nasze dziecko będzie piękne?
- Cóż... Mam nadzieję, że magia kiełkuje w nim już teraz. - Położyła dłoń na brzuchu. - Jestem słaba, zmęczona tak fizycznie, ale za to moja magia jest silna... Myślę, że to dobry znak.
Gellert przesunął się tak, by pocałować ją w jeszcze niezmieniony brzuch przykryty zwiewną koszulą.
- Też tak czuję. A ty odpoczywaj, ile potrzebujesz. Nie ma zresztą teraz nic, czym musisz się zajmować.
- Tak? A ty co dziś robiłeś?
- Sprawdziłem kolejne miejsce, w którym rzekomo znajdować się miał Kamień Wskrzeszenia... - Westchnął, prostując się. - Rozdarłem je do korzeni, ale nigdzie go nie było. Zaczynam mieć dosyć tych fałszywych tropów.
- Pomogę ci w poszukiwaniach, gdy lepiej się poczuję - zaproponowała, jednak on natychmiast pokręcił głową.
- Ty się tym zupełnie nie przejmuj. Ja zająłem się także... Nowymi myśliwymi w tej pobliskiej wiosce.
Niemalże psychopatyczny uśmiech pojawił się na twarzy Alexandriyi, bo wiedziała, że morderców zwierząt spotkał jedyny los, jaki ona uznawała dla nich za słuszny.
- Ty to wiesz, jak mi poprawić humor. - Nachyliła się, by złożyć pocałunek na jego ustach, pełen czułości i wdzięczności, nie pierwszy, ani nie ostatni w czasie jej ciąży.
Mijały tygodnie, a dziecko w łonie Alexandriyi rosło. Jedyną osobą, która o nim wiedziała poza przyszłymi rodzicami była właśnie Vinda, co cieszyło przyszłą mamę. Od czasu do czasu potrzebowała porozmawiać z kobietą, która rozumiała kobiece ciało, podczas gdy Gellert nie miał o tym najmniejszego pojęcia.
Deszcz lał się z nieba niemiłosiernie, kiedy nastał ten dzień, na który przyszli rodzice najbardziej czekali. Wreszcie mogli dowiedzieć się, jakiej płci będzie ich dziecko... A Alexandriya tak bardzo marzyła o dziewczynce, o wiedźmie, która mogłaby umieć to wszystko, co ona...
Gellert czekał na nią z niecierpliwością, gdy ona wszystko sprawdzała za pomocą eliksiru w ich wielkiej łazience. Sama przez dłuższą chwilę bała się spojrzeć na wynik, nie wiedząc, jak zareaguje na którykolwiek z nich.
Ostatecznie się jednak przełamała, a następnie wyszła do Grindelwalda czekającego na nią już przy ich wielkiej wannie. Trzymając się za już widoczny brzuszek ukryty pod granatowym materiałem jej ulubionej sukienki, nie chciała już go dłużej trzymać w niepewności, bo miała pewność, że się ucieszy. Czy naprawdę, czy na pokaz - to już wiedział tylko sam Grindelwald.
Spotkała się z jego wyczekującym wzrokiem i nie zamierzała owijać w bawełnę.
- To chłopiec, Gellert - wyszeptała, a on natychmiast przyciągnął ją do siebie w czułym uścisku.
- Jak cudownie - wydusił, całując Alexandriyę w głowę, a następnie odsunął się nieco, by móc na nią patrzeć. - Mam aż ochotę zorganizować przyjęcie z tej okazji... Och, Sasza, to tak wspaniała wiadomość - mówił, w głowie już wyobrażając swojego potomka, który pomoże mu władać tym wszystkim, co osiągnie...
- Tak... Choć wiemy już, że nie odziedziczy moich mocy - odpowiedziała mu z nutą rozczarowania w głosie.
Naprawdę cieszyła się ze swojego dziecka i zamierzała je kochać bez względu na płeć, jednak ta mała iskierka nadziei w niej wygasła, i właśnie to ją wtedy trochę zasmuciło.
- Wiedźmich może nie, ale przecież ty masz do zaoferowania wiele więcej, możesz nauczyć go tego, co mnie... Ale na to przyjdzie jeszcze czas. Skoro już znamy płeć, możemy wybrać imię. Myślałaś już nad jakimś?
- Głównie dla dziewczynek... A co do chłopca, to żal, że nie możemy go po prosty nazwać Gellert Junior.
Mężczyzna zaśmiał się, łapiąc ją za ręce.
- Nawet ja aż tak siebie nie kocham, Sasza, bez przesady. Poza tym, ja wierzę, że każdy musi napisać swoją własną historię, swoim własnym imieniem... Chciałabyś jakieś rosyjskie? - zapytał i puścił jedną rękę, by ruszyć z nią w stronę wyjścia z łazienki.
- Mogłoby być, ale niekoniecznie... Myślę, że powinniśmy spojrzeć w znaczenia, we wróżbiarstwo, dać mu takie imię, które oznacza sukces.
- Z tym się zgodzę. Chcesz poszukać czegoś razem w bibliotece? - zapytał, kiedy wyszli już na korytarz.
Alexandriyę zaskoczyła ta propozycja.
- A nie miałeś teraz czegoś do załatwienia? - Zmarszczyła brwi, a on spojrzał na nią wręcz z oburzeniem.
- Mam, ale są ludzie, którzy mogą zrobić to za mnie. Czy może być coś ważniejszego, niż wybór imienia mojego syna?
CZYTASZ
Jucha • Gellert Grindelwald
Fanfiction❄ Alexandriya chciała wyrwać się ze znienawidzonego miasta, a Gellert mógł jej w tym pomóc. On za to chciał posiąść wiedzę, którą tylko ona miała. Zawarli bardzo prosty układ, który wkrótce pozostawił za sobą trwałe ślady... Z juchy.