Syberyjskie pamiętniki

3.2K 574 59
                                    

- Dowiedziała się pani ostatecznie, kto odpowiadał za tamtą krew? - pytałem pospiesznie, chcąc upewnić się, że miałem wszystkie szczegóły. Skoro już pokonałem tamtą trudną, długą drogę, nie zamierzałem stamtąd wyjść, dopóki nie dowiedziałem się wszystkiego.

- Oczywiście - odparła oczywistym tonem, obdarzając mnie krótkim spojrzeniem. - Nie zamierzałam odpuścić. Wykorzystałam moją zdolność animagii i wyśledziłam winowajcę. To był szef kuchni, zabijał dziczyznę...

- I co pani zrobiła?

- Rzuciłam zaklęcia na każde zwierzę, jakie mogłam - mówiła wyraźnie wzburzona. - Nie mógł się już po tym do nich zbliżyć. Plugawy charłak.

Zapisałem jej słowa, nie chcąc tego ciągnąć, bo tamte wspomnienia wyraźnie wywoływały w niej silne emocje. Dla powodzenia wywiadu podjąłem decyzję, że ponownie należało zapytać o coś innego.

- A jak pani brat zareagował na... Na tę sytuację związaną z wyrzuceniem ze szkoły?

Tego pytania natychmiast pożałowałem. Chociaż nadal stała do mnie profilem, zauważyłem, jak zacisnęła szczękę.

- Wyśmiewał się ze mnie. - Bardziej wysyczała te słowa niż wypowiedziała. - Mówił, że straciłam kochasia, który nawet nie potrafił utrzymać swojego miejsca w szkole... Moi rodzice byli za to zadowoleni, mówiąc, że tamten chłopak im się nigdy nie podobał, choć wcale go nie znali...

- Jak pani na to reagowała? - Nie mogłem powstrzymać się przed zadaniem tego pytania, nawet jeśli nie pragnąłem jej prowokować.

- Nie odzywałam się - odparła, zbliżając twarz do okna, jakby coś za nim zobaczyła. - Jeśli nie reaguje się na zaczepki, to osoba zaczepiająca wreszcie traci zainteresowanie. A ja nie miałam ochoty wdawać się w dyskusje z nimi, bo wiedziałam swoje...

- Czy ktoś reagował podobnie do pani rodziców?

- W szkole ludzie byli podzieleni - stwierdziła, nie odrywając wzroku od okna. - Część uważała go za kogoś wielkiego, wręcz legendę, a część za obłąkanego i cieszyli się, że został wyrzucony... Nawet moja przyjaciółka, Anastazja, przekonywała mnie, że lepiej będzie bez niego... Ja nie komentowałam, nie chciałam w żaden sposób zdradzić tego, co mi powiedział.

- I kiedy go pani ponownie spotkała? - zapytałem ostatecznie, a ona na moment oderwała się od okna. Mały uśmiech rozjaśnił jej twarz, lecz prędko go stłumiła, kręcąc głową.

- Szybciej niż sądziłam, że spotkam... - powiedziała nieco rozmarzonym tonem, unosząc filiżankę, z której wzięła łyk. - W wakacje przed moim ostatnim rokiem w Durmstrangu.

Jucha • Gellert GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz