Syberyjskie pamiętniki

1.9K 388 31
                                    

- Był pierwszym i jedynym mężczyzną, którego pocałowałam - powiedziała, wpatrując się w okna już nie tak, jakby czegoś wyczekiwała, ale jakby to do nich mówiła. - I wiem, że on też pozostał mi wierny do końca, ale... Czy to jest coś, z czego powinnam się teraz cieszyć?

Pisałem niczym szaleniec. Nie spodziewałem się, że zbierze się na tak intymne wyznania, ale nie zamierzałem narzekać. Przez to wszystko trochę mnie poniosło; potrafiłem już sobie wyobrazić książkę sprzedającą się jak świeże bułeczki, jeśli będzie zawierała w sobie chociażby cząstkę takich historii. Musiałem tylko ostrożnie zadać następne pytania, by jej nie wzburzyć, a umiejętnie wyciągnąć więcej.

Ha! Gdyby takie egzaminy przechodzili adepci dziennikarstwa, nasza prasa byłaby o wiele rzetelniejsza. Musiałem jednak zapomnieć o mojej utopijnej wizji i skoncentrować się na jak najsubtelniejszym zadaniu kolejnego pytania.

- I... Rozumiem, że od tamtej pory pani i on... W pewnym sensie, rozpoczęliście związek?

- Nie, skądże. Absolutnie nie. - Pokręciła głową, wracając do pracy. - To był tylko pierwszy element układanki, o żadnym związku nie było jeszcze mowy. Z nim nic nie działo się zresztą tak po prostu. Nie mieliśmy też za wiele czasu omówić tego, co się stało, bo wyjechał.

- Wyjechał? - powtórzyłem głupio, ponieważ wywołało to we mnie niemałe zdziwienie.

- Proszę, czyli nie tylko ja uważam to za absurdalne - syknęła wręcz, po czym prędko się uspokoiła. - Ale tak, wyjechał, na dwa tygodnie. To nie było nic ważnego. Ważniejsze było to, co się wydarzyło podczas jego nieobecności... Pierwszy raz dopadła mnie wiedźmia furia.

To, że życie tej kobiety było materiałem na książkę wiedziałem jeszcze zanim wsiadłem w pociąg, lecz im dłużej jej słuchałem, tym bardziej nie dowierzałem, że mogłem jej wysłuchać. Wiedźmia furia... O tym pisali tylko w dawnych księgach, a i nie wszystkich, a ja miałem właśnie o tym usłyszeć od prawdziwej wiedźmy. Po raz kolejny tamtego dnia musiałem ukryć swoją ekscytację.

- Jak pani by to opisała?

- To nie jest coś, co się da opisać słowami - odparła natychmiast. - Nie ma takiego języka na świecie, który pomógłby mi wyrazić, co się wtedy czuje. Lecz postaram się to przybliżyć, może wreszcie umrą mity na ten temat... A moje siostry wiedźmy będą bezpieczniejsze, bo nawet dziś są uprzedzenia.

Tamte ostatnie zdania dały mi nadzieję, że zamierzała mnie stamtąd wypuścić żywego.

- Oczywiście - powiedziałem natychmiast, pragnąc ją zapewnić, że jej we wszystkim pomogę.

- Zacznijmy od tego, co tę furię wywołało... Bo to nie jest złość, którą się czuje, gdy coś się nie udaje. Nawet nie taka, gdy się z kimś poróżnisz... To jest coś setki razy większego.

Jucha • Gellert GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz