Syberyjskie pamiętniki

1.8K 319 5
                                    

Nie dziwiłem się, że nie opisywała mi szczegółów intymnych sytuacji, jednak czułem, że pamiętała je o wiele lepiej niż to, ile zdradzała. Zdawało się, że tamte wydarzenia były dla niej naprawdę istotne, bo mówiła z przejęciem i nie dawała mi nawet czasu na wtrącenie pytań. Jednakże czy mogłem narzekać? W takich chwilach wywiad mógł pisać się sam...

- Zapewne padnie pytanie, czy żałowałam - otóż nie. Ani wtedy, choć tego się po sobie spodziewałam, ani dzisiaj - mówiła pełna emocji, skupiona na na swojej pracy. - Seks był i jest tematem tabu, ale nigdy nim nie był dla Wasylisy. Dlatego nie, ani nie żałuję, ani nie czuję wstydu, bo nie mam dlaczego, a wtedy to byłam nawet z siebie dumna.

Chociaż nigdy nie zasugerowałem jej tych uczuć, ona musiała najwyraźniej niegdyś na takie sugestie trafić, ponieważ przez chwilę nie potrafiła się uspokoić. Wtem pokręciła głową, po czym wydała z siebie ciężkie westchnięcie.

- Poza tym, to nie o to tylko chodzi - mówiła już spokojniej. - Od tamtej nocy naprawdę wszystko się zmieniło. Do dziś nie wiem, jak to nazwać, nie wiem, czy można nas określić jako normalną parę... Ale stało się tak, jak zapowiadał. Jego łóżko stało się naszym, spędzaliśmy razem każdą noc jak małżeństwo, a ja w dużej części przeniosłam się do jego... Naszej komnaty. Zachowałam jednak tę drugą, zawsze mogłam tam pójść, gdy chciałam samotności, poza tym stało się to sanktuarium Velesa.

- Czy może to pani, mimo wszystko, nazwać... Początkiem związku? - zapytałem ostrożnie, niepewny, czy użyłem dobrego słowa.

- Tak, tym to było - odparła bez zawahania. - Wiele można mu zarzucać, ale nie to, że o mnie nie dbał. Dbał o mnie do końca i dawał mi do zrozumienia, że byłam dla niego ważna, choć do dziś nie mogę być pewna, czym było to podyktowane. Czasami robił takie rzeczy, że naprawdę czułam się kochana... A czasem takie, że...

Przygryzła wargę, a jej głos zaczął nieco drżeć. Widziałem, że potrzebowała chwili, by zebrać myśli.

- Że czułam, że chodziło o moją moc - przyznała tak cicho, jak tylko mogła. - Tak czy siak, zawsze miałam wszystko to, co chciałam na pstryknięcie, więc nigdy nie były to jednostronne korzyści. Od tamtej nocy dał mi też większą władzę, pozwalał mi zarządzać ludźmi, ale mnie nigdy nie chodziło o władzę. Znacznie bardziej wolałam być sama w lesie niż przejmować się tym, jakie polecenia rozdawać ludziom i czy mnie posłuchają... To było jego ulubione zajęcie. Ja wolałam doradzać mu w zaciszu naszej sypialni, szkoda tylko, że mojej najważniejszej rady nie posłuchał. A gdyby tak zrobił, to nie siedziałabym tutaj, uwięziona we własnym domu...

Przesunąłem się nieswojo w moim krześle. Miałem wrażenie, że przez te wszystkie szczegóły, ten temat czegoś tak ludzkiego, jak były uczucia i rozważanie, czy ta druga osoba cię kocha, zapomniałem, z kim rozmawiałem... A rozmawiałem przecież z osobą, która jeszcze do niedawna gołymi rękami mordowała ludzi, nawet jeśli zupełnie nie potrafiłem sobie jej takiej wyobrazić. Gdy wtedy mi o tym wszystkim opowiadała, jawiła się mi jako zwyczajna kobieta, która po prostu wiele przeżyła.

- Wróćmy jednak do dnia po tej nocy - powiedziała nagle. - Bo on... Też jest istotny.

Jucha • Gellert GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz