Syberyjskie pamiętniki

4.4K 733 79
                                    

- Ta historia o wiedźmie jest fascynująca... Mogłaby pani powiedzieć mi o tym coś więcej? - pytałem, a ręka paliła mnie od pisania. Żal ściskał mi serce, że nie zabrałem jednego z tych samopiszących piór, które zawsze polecała mi żona... Uważałem je za wygodnicką nowinkę dla młodzieży, wolałem być bardziej tradycyjny, jednak w tamtej chwili brakowało mi takiej pomocy.

- Miała na imię Wasylisa. Jesteśmy w jej domu.

Wzdrygnąłem się aż na te słowa, po czym począłem rozglądać się po chacie z nowym zapałem. Siedzenie w domu wiedźmy było jednocześnie fascynującym, co i przerażającym doświadczeniem. Wyjaśniałoby to silną magię, którą wszędzie dało się odczuć, a na którą wcześniej tak bardzo nie zważałem. Od tamtego momentu nie mogłem jednak przestać o tym myśleć.

- A pani rodzina nadal mieszka w Petersburgu? - zapytałem, z jakiegoś powodu obawiając się ponownego zapytania o wiedźmę.

- Moi rodzice nie żyją - odparła kobieta ostro. - A mój brat? Tak, on zawsze kochał to plugawe miasto... - Zaśmiała się szyderczo. - Nie rozmawiałam z nim od lat, ale na pewno tam został.

Wypowiedziała tamte słowa takim tonem, że dała mi jasno do zrozumienia, żeby nie dotykać już tematu rodziny. Nie oponowałem, gdyż i tak nie przybyłem tam rozmawiać o jej krewnych.

- To teraz do rzeczy... Z tego, co pani opowiedziała... Kiedy Gri... - Ugryzłem się w język, bo przypomniało mi się, że nie chciała żadnych nazwisk. - To znaczy, kiedy on powiedział pani o darze jasnowidzenia... Uwierzyła pani od razu?

- Czemu miałabym nie? - Sasza wzruszyła ramionami, odkładając swoją filiżankę na blat. - Zawsze był ponadprzeciętnie uzdolniony, a później wiele razy mi udowodnił, że nie mylił się w swoich przewidywaniach. No chyba, że mnie okłamał...

Skrupulatnie zapisywałem jej słowa, a każda jej odpowiedź rodziła we mnie dziesiątki nowych pytań. Obawiałem się zapytać o uczucia, o których wspominała, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że to był jeden z kluczowych faktów, na których opierałem cały wywiad. Wziąłem więc głęboki wdech, postanowiwszy, że zapytam o to jak najdelikatniej.

- A... Wiem, że to może być delikatny temat, ale wspominała pani o uczuciach... Gdyby zechciała pani...

- Jak teraz o tym pomyślę... - przerwała mi, czym bardzo mnie zdziwiła. - On musiał wiedzieć już wtedy, w szkole. Zawsze wszystko wiedział.

- Wiedział o...? - zapytałem dla uściślenia.

- O moich uczuciach - wyjaśniła, wciąż na mnie nie patrząc. Uniosła filiżankę do swoich ust ponownie i choć mogłem widzieć jedynie profil jej pięknej twarzy, nie umknęło mi, że się zamyśliła.

- Mówi pani, że zawsze wszystko wiedział... Czyli nie pomylił się w swoich przewidywaniach co do rozstania?

- Och, oczywiście, że nie - odparła od razu, prychając. - Już miesiąc później wyrzucili go ze szkoły.

Jucha • Gellert GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz