Roseanne Se Chang wraca do Korei po ośmiu latach spędzonych na obczyźnie. Musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu jak nienasycone ambicje swojego ojca czy krytykę ze strony najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Staje się ona istną sensacj...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
“Chłopak zamierzał spełnić swoją obietnicę. Nie miał zamiaru pozwolić jego aniołkowi dłużej cierpieć.”
– Miałaś schudnąć jeszcze cztery kilogramy do sukni ślubnej. – skrzywiła się matka widząc liczbę, wyświetloną na wadze łazienkowej.
– Ważę już czterdzieści osiem. – zauważyłam, poprawiając swoje niegdyś gęstsze włosy.
– Musisz być szczuplejsza, nikt nie lubi wielorybów. – słowa rodzicielki bolały, jednak po upływie tyłu miesięcy nauczyłam się przyjmować tego typu uwagi.
– Nie obchodzi mnie to, masz tydzień by schudnąć. Jeśli będzie trzeba będziesz piła samą wodę. – matka się zmieniła. Jej zmiana przebiegała stopniowo, lecz nieodwracalnie. Kobieta nie była już tą samą osobą. Ojciec wyprał jej mózg, wmówił rzeczy które nie miały miejsca i zniszczył to co w niej było najbardziej ludzkie.
– Patrz na mnie jak do ciebie mówię. – chwyciła mnie za podbródek, zmuszając do spojrzenia na nią. Skinęłam tylko głową nie mając siły dłużej się kłócić.
– A teraz lepiej idź do Williama, czeka na ciebie. – nakazała, na co tylko skinęłam ponownie głową idąc do swojego pokoju gdzie czekał na mnie chłopak. Przez ten czas zdążyłam go poznać, w gruncie rzeczy nie był taki zły. Wydawał się on być napewno bardziej ludzki od moich rodziców. Nie mogłam go winić za to, że nasi rodzice zamierzali nas zeswatać i planowali za nas nasze całe życia. Powiedziałam mu o wszystkim, bardzo mi współczuł. Do niczego mnie nie zmuszał, jednak na pokaz przed rodzicami musieliśmy udawać zakochanych. Ustaliliśmy, że skoro nie mamy wyjścia musimy pogodzić się z obecną sytuacją i zacząć się do niej przyzwyczajać.
– Hej Rosie. – uśmiechnął się na mój widok.
– Hej William. – zamknęłam za sobą drzwi, podchodząc do chłopaka który zamknął mnie w krótkim uścisku. Był jedyną osobą, z jaką utrzymywałam jakikolwiek fizyczny kontakt. Co prawda nienawidziłam kiedy dotykał mnie przed obiektywami, bo wiedziałam że napewno zdjęcia rozpowszechnią się drogą internetu i dotrą do moich przyjaciół. Oni zaś mogliby odebrać całą sytuację w niewłaściwy sposób. Po drugie nienawidziłam kiedy rodzice nakazywali nam okazywać sobie uczucia w miejscach publicznych. William był naprawdę dobrym chłopakiem, ale moje serce należało do kogoś innego.
– Jakieś wieści? – spytałam siadając na łóżku.
– Ta. Piszą o nas jako o najlepszej parze show biznesu. – podał mi gazetę. Rodzice zabrali nam telefony bym nie miała kontaktu z przyjaciółmi, którzy ich zdaniem “mogliby namieszać mi w głowie”.