Roseanne Se Chang wraca do Korei po ośmiu latach spędzonych na obczyźnie. Musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu jak nienasycone ambicje swojego ojca czy krytykę ze strony najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Staje się ona istną sensacj...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
“Happiness.”
– Tak się cieszę! – podskoczyłam z radości, ubierając na nogi czarne botki.
– Pamiętaj, że i tak musimy być ostrożni. – Taehyung ugasił mój nadmierny entuzjazm, na co przewróciłam oczami.
– Zawsze musisz mi psuć zabawę, co? – zarzuciłam na siebie czarną ramoneskę.
– Ja po prostu chcę byś postrzegała sprawę w sposób realny, zachowała trzeźwy umysł i czujność. – odparł, otwierając dla mnie drzwi i mnie w nich przepuścił.
– Daj mi się nacieszyć. Wychodzę z domu po raz pierwszy od kilku tygodni. – wsiadłam do samochodu nie pozwalając mu na otworzenie dla mnie drzwi.
– To, że od kilku tygodni nie słychać nic o sprawcy ani nie otrzymałaś listu nie oznacza że jesteś całkowicie bezpieczna. – wsiadł od strony kierowcy, zapinając moje pasy.
– Na litość boską przystań traktować mnie jak dziecko. – oburzyłam się, wyrzucając ręce w powietrze. I nagle sobie przypomniałam.
Nie daj się zmylić, zaatakuje wtedy kiedy będziesz się tego najmniej spodziewała.
Słowa Hyunjin’a wybrzmiewały echem w mojej głowie, nie dając mi zapomnieć o tym przykrym wydarzeniu. Postanowiłam jednak zepchnąć tą informację na sam skraj mojej świadomości.
– Skarbie. Ja po prostu się martwię, a ty przestań mi się sprzeciwiać bo źle na tym wychodzisz. – mrugnął do mnie i ruszył z podjazdu. – Poza tym dzisiaj są twoje urodziny, więc przestań się dąsać. – dodał nieco przyspieszając.
Westchnęłam spoglądając na niego ukradkiem. Jedną ręką idealnie panował nad kierownicą, kontrolując najmniejszy zakręt. Druga zaś zaciskała swoje długie palce na moim gołym udzie odsłoniętym przez spódnice w kratę.
Otworzyłam okno od mojej strony, obserwując cudowny widok zjeżdżając z górki na której znajdowała się rezydencja. Lekki letni wietrzyk mierzwił moje ciemne włosy, i łaskotał moją twarz.
Kilka minut później Taehyung otworzył mi drzwi od samochodu, a wokół wejścia do klubu zebrały się tłumy reporterów. Chłopak osłaniał mnie swoim ciałem, przed światłem fleszy i wścibskimi obiektywami.
– Pani Chang! Czuje się pani na tyle bezpiecznie by opuścić rodzinną rezydencję?