♪𝚜𝚎𝚟𝚎𝚗𝚝𝚢 𝚜𝚎𝚟𝚎𝚗♪

210 11 2
                                    

“Don’t let me down, honey

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

“Don’t let me down, honey.”


– Nie stresuj się, wszystko będzie dobrze Rosie. – odparł pokrzepiającym tonem, z nutką żartobliwości Taehyung. Jego słowa wciąż na niewiele się zdawały, bo czułam się jak tykająca bomba zegarowa. Bałam się spotkania z tymi dzieciakami. Mają mnie za kogoś idealnego, za autorytet. Za kogoś na kim należy się wzorować. Czy ja jednak zasługuję na takie miano?  To pytanie odbijało się echem w mojej głowie przez pół nieprzespanej nocy.

– Nie mogę.. boje się.. – wyszeptałam niepewnie, wpatrując się w krajobraz słonecznej Sewilli za oknem.

– Nie ma czego, wszystko będzie dobrze. Hej, spójrz na mnie. – chłopak chwycił mój podbródek w dwa palce i już po chwili zmuszona byłam spojrzeć w jego czekoladowe oczy.
Nieco mnie uspokoiły. Nawet jego spojrzenie miało w sobie coś kojącego. Jednak wyczytałam z jego oczu lekki stres. Czyżby sam nie do końca wierzył w swoje słowa?

– Czy kiedykolwiek cię okłamałem w tak ważnej dla ciebie kwestii? – spytał, nawet na sekundę nie odrywając ode mnie spojrzenia.

– Nie, ale..

– I to się liczy. Nie ma żadnego “ale”. Jesteś tylko ty, ja i dzieciaki. Dzieciaki, dla których jesteś wzorem do naśladowania. Jestem z tobą i cały czas będę cię trzymał za rękę jeśli trzeba. – swoją dłoń z mojego podbródka przeniósł na policzek, i musnął go delikatnie kciukiem.

– Cóż.. – każde słowo wypowiedziane z tych pięknych ust w połączeniu z tym przenikliwym spojrzeniem wywoływało u mnie brak możliwości myślenia. Po prostu mnie zatkało. W jednej chwili mój stres wydawał się być bezsensowny. Liczyło się to, że jestem tutaj z nim.

Zapobiegł wypowiedzeniu przeze mnie kolejnych pozbawionych sensu słów i złożył pocałunek na moich pełnych wargach. Czułam jakby prądy przechodziły po całym moim ciele. Byliśmy ze sobą już dobre kilka miesięcy, a wciąż przy każdym bliższym kontakcie towarzyszyły mi motylki w brzuchu. To niesamowite.

– Pani Chang, Jesteśmy na miejscu. – usłyszeliśmy po chwili, odrywając się od siebie. Za szybą rozpostarł się krajobraz nędzy i biedy. Moje serce się ścisnęło z żalu.

Obskurny, obdrapany z żółtej farby budynek. Wyglądał jakby miał się zaraz rozpaść. Cały wizerunek miały ocieplać kwiaty, które otaczały główne wejście i pnący się po ścianach gęsty bluszcz.

– O boże.. – wyszeptałam, przełykając nerwowo ślinę.

Kierowca otworzył mi drzwi. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na stojące pod wejściem trzy kobiety, które ukłoniły się nisko przede mną.

– Witamy bardzo serdecznie pani Chang. Ja nazywam się Ćelia Fernandez, a to jest.. Carla Pérez i Maya García. – wskazała kolejno na tęgą kobietę w czarnych włosach, i na drobną blondynkę z błękitnym spojrzeniem.

| 𝓔𝓾𝓹𝓱𝓸𝓻𝓲𝓪 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz