Roseanne Se Chang wraca do Korei po ośmiu latach spędzonych na obczyźnie. Musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu jak nienasycone ambicje swojego ojca czy krytykę ze strony najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Staje się ona istną sensacj...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
“To była niepowtarzalna okazja. Choć oboje cierpieli, musieli się pogodzić z ponowną rozłąką”.
Minęły cztery dni od wyjazdu Taehyung’a, a ja zdecydowałam się wziąć sprawę w swoje ręce i aplikowałam elektronicznie do uczelni w centrum miasta. Miałabym do niej około czterdziestu minut drogi, aczkolwiek musiałam to przełknąć. Uczelnia oferowała naprawdę dobre warunki, ponadto cieszyła się dobrą, wręcz nienaganną opinią wśród absolwentów. Wysłałam e-maila do uczelni i opadłam na oparcie skórzanego fotela w gabinecie głośno wzdychając.
– Teraz pozostaje tylko czekać.. – powiedziałam sama do siebie.
– Czekać na co? – usłyszałam za sobą, na co omało co nie dostałam zawału serca wzdrygając się.
– Babciu! Przestraszyłaś mnie. – zawołałam, teatralnie chwytają się za serce.
– Wybacz, słoneczko. – stanęła za mną, kładąc dłonie na moich ramionach. – To na co będziesz czekać? Aplikowałaś już do jakiejś uczelni? – spytała, zakładając mi pasmo włosów za ucho.
– Dokładnie, babciu. Wybrałam jedną z najlepszych. – powiedziałam z dumą w głosie.
– Wcale mnie to nie dziwi, Rosie. Z pewnością pozytywnie rozpatrzą twoje podanie. – miałam wrażenie, że kobieta miała mi coś do powiedzenia. Coś ewidentnie ją trapiło.
– Babciu, masz mi może coś do powiedzenia? – spytałam niepewnie, obracając się przodem do kobiety.
– Cóż.. byłam tylko ciekawa. Od czasu twojej rozmowy z tym chłopcem.. Taehyung’iem chodzisz jakaś nieobecna i smutna. – wiedziałam.
– Aj, babciu. Nie masz czym się martwić, zapewniam cię. Po prostu nieco się posprzeczaliśmy. – wyjaśniłam, będąc przekonana iż kobieta pociągnie mnie za język.
– Mogę wiedzieć dlaczego? Jeśli trzeba to wystarczy jeden telefon i..
– Babciu, on po prostu wyjechał na studia. Uczy się za miastem, wiele dla mnie znaczy i dlatego trochę to przeżywam. – odparłam szczerze.
– Byliście blisko. – bardziej stwierdziła niż spytała.
– Owszem, byliśmy. – zgodziłam się.
– Żywisz jakieś szczególne uczucia co do tego chłopaka? – nie owijała w bawełnę.
– Tak. Kocham go, a on kocha mnie. – powiedziałam z pełnym przekonaniem, wstając z miejsca.
– Więc dlaczego razem nie jesteście? – oburzyła się, wyrzucając ręce w powietrze.
– Sama nie wiem, tak wyszło.. – speszyłam się.
– Tak wyszło? Rosie.. jesteś taka młoda, i tak wiele musisz się jeszcze nauczyć o związkach.
– Masz rację babciu, kompletnie nie mam doświadczenia w tych sprawach. On był moją pierwszą.. miłością. To mój przyjaciel z dzieciństwa. – kobieta wybałuszyła oczy na tą wiadomość.