♪𝚏𝚘𝚛𝚝𝚢 𝚜𝚒𝚡♪ + 𝙽𝚎𝚠 𝚌𝚑𝚊𝚛𝚊𝚌𝚝𝚎𝚛

304 17 20
                                    

"Usiłowała pomóc każdemu, jeśli nie mogła – zadręczała się każdym czarnym scenariuszem objawiającym się w jej głowie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Usiłowała pomóc każdemu, jeśli nie mogła – zadręczała się każdym czarnym scenariuszem objawiającym się w jej głowie. Wtedy powtarzała sobie, że jest beznadziejna i bezużyteczna niczym mantrę."


Nowy bohater na końcu rozdziału!

– No i widzisz jak pięknie zjadłeś? – ucieszyłam się, spoglądając na Jungkooka z resztkami jedzenia na całej twarzy i ubraniach. Gdzieniegdzie można było nawet dostrzec je na podłodze, cóż wszystko jego wina. Gdyby się tak nie wyrywał to nie byłoby problemu.

– Zmusiłaś mnie, wariatka. – mruknął pod nosem, zakładając ręce na piersi.

– Nie, Kookie. To ty zmusiłeś mnie, musisz jeść. Musisz także spać i odpoczywać. I lepiej weź sobie moje rady do serca, bo jeśli tego nie zrobisz zacznę cię kontrolować na każdym kroku. I wierz mi lub nie, ale potrafię być wyjątkowo uciążliwa. – zagroziłam chłopakowi, mając nadzieję że to podziała.

– Zdążyłem zauważyć. Możesz już iść. – próbował mnie zbyć.

– O nie, nie nie kolego. Nie tak prędko, mamy do pogadania. Ja dopiero się rozkręcam. – wstał z podłogi.

– A ja skończyłem. Mam sporo pracy. – wyszedł z pomieszczenia, na co wstałam z paneli i go dogoniłam chwytając za rękaw bluzy.

– Słuchaj. Nie wiem co ci zrobiłam, ale naprawdę się martwię. Nie tylko ja, pomyśl może o innych co? Przyjechałam tutaj specjalnie dla ciebie. Bo się martwię o mojego przyjaciela, a ty nawet nie zechciałaś poświęcić mi sekundy na jakiekolwiek wyjaśnienia twojego dziwnego zachowania. I na dodatek mnie zbywasz, tłumacząc się natłokiem pracy. Uwierz mi, też mam sporo na głowie. Odziedziczyłam rodzinny biznes w spadku po obsesyjnym ojcu, który wywiózł mnie do obcego kraju z dala od jedynych przyjaciół. Muszę się uczyć wszystkiego od zera, bo nikt nie raczył mnie w to wtajemniczyć no i nie wspomnę już o wyjeździe mojego.. – zakrył mi buzie dłonią, będąc przytłoczony moim gadaniem. Miał mnie dość, wyczuwałam to z kilometra. Byłam pewna że ludzie znajdujący się na korytarzu i wpatrujący się w nas jak na atrakcje w zoo również.

– Wygrałaś, powiem ci na osobności. Z dala od wścibskich spojrzeń. – pociągnął mnie za nadgarstek do jednego z pokoi. Ten okazał się być pomieszczeniem studyjnym. Usiadłam na kanapie, oczekując na inicjatywę z jego strony.

– Więc słucham. – założyłam nogę na nogę, wyczekując cierpliwie tego co mi powie.

– Jest ktoś kto mi się podoba. – ta informacja niemal wbiła mnie w skórzane siedzenie. Jednak w duchu ucieszyłam się z tego, że nasz króliczek ma sympatię, może ktoś w końcu o niego zadba.

| 𝓔𝓾𝓹𝓱𝓸𝓻𝓲𝓪 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz