Roseanne Se Chang wraca do Korei po ośmiu latach spędzonych na obczyźnie. Musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu jak nienasycone ambicje swojego ojca czy krytykę ze strony najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Staje się ona istną sensacj...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
“Liczyła na to, że wszystko się ułoży. Chciała być po prostu szczęśliwa. Czy wymagała tak wiele?”
– Dziękuję bardzo za zaproszenie. Słyszałem, że selekcja inwestorów była dość.. konkretna i skrupulatna. – odparł głębokim głosem, spoglądając na Taehyung’a.
– A, no tak. Panie Hwang, to jest Kim Taehyung. Mój..
– Chłopak. – wtrącił Taehyung.
– Przyjaciel. – wycedziłam, wpatrując się rozzłoszczona w chłopaka po czym z powrotem spojrzałam na wyjątkowo młodego inwestora.
Obaj wymieniali się groźnymi spojrzeniami, nie zwracając uwagi na to co dzieje się wokół.
– A co do selekcji, owszem była dość konkretna. Jednak nie zapraszamy byle kogo. – zwróciłam na siebie uwagę pana Hwanga.
– To ogromny zaszczyt by tu być. – rzucił szelmowsko. Jedno musiałam przyznać. Był nieco czarujący, a jego uroda onieśmielała. Jednak wciąż wolałam zazdrośnika o imieniu Taehyung.
– Hyunjin! – dołączyła do nad babcia, witając chłopaka. Najwyraźniej się już znali.
– Pani Chang. – ukłonił się nisko przed kobietą.
– Widzę, że zdążyłeś już poznać moją wnuczkę czyli nową głowę naszego rodzinnego biznesu. – spostrzegła.
– Owszem, ujmująca kobieta. – odparł z uśmiechem.
Jestem ujmująca?
Ale w jakim sensie?
Taehyung słysząc określenie jakim mnie obdarzył, złapał mnie w talii gwałtownie przyciągając blisko siebie. Był widocznie zazdrosny, nie zaprzeczałam iż nowy inwestor był przystojny jednak miały to być relacje czysto biznesowe.
– Myślę, że dobrym pomysłem będzie porozmawiać na temat nowych inwestycji.. – zagadała go kobieta, zabierając na bok zostawiając mnie i pana zazdrośnika samych.
– Możesz mi wyjaśnić co ci strzeliło do łba by odwalać takie sceny przed ważnym gościem? – z ledością powstrzymywałam się od podniesienia głosu.