Roseanne Se Chang wraca do Korei po ośmiu latach spędzonych na obczyźnie. Musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu jak nienasycone ambicje swojego ojca czy krytykę ze strony najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Staje się ona istną sensacj...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
“W powietrzu unosił się zapach miłości, a wszystkie znaki na niebie zapowiadały sukces.”
– O jakich listach mowa? – zdenerwowałam się. Matka spojrzała na ojca, unosząc brwi jakby oczekiwała na to że coś zrobi.
– Chodź. – mężczyzna wstał, prowadząc mnie do swojego gabinetu. Po chwili znaleźliśmy się w dość sporym pomieszczeniu, wystrój można było raczej określić jako nowoczesny. W gabinecie ojca było raczej sporo otwartej przestrzeni i wiele drogich przedmiotów. Na przykład repliki drogich broni, albo kosztowne obrazy znanych artystów. Mężczyzna zasiadł za biurkiem, wskazując gestem dłoni bym zrobiła to samo. Gdy to uczyniłam, jego wzrok spoczął na mnie.
Czyżby bał się mojej reakcji?
– Więc? – uniosłam jedną brew, krzyżując ręce na wysokości piersi.
Westchnął głośno, sięgając do szuflady swojego dębowego biurka. Wyciągnął z niej dość spore drewniane pudełko, i położył przede mną. Otworzyłam je i zobaczyłam stertę listów z różnymi, kolorowymi znaczkami. Większość z nich była w moim ulubionym kolorze czyli w różowym. Kiedy zobaczyłam kraj, z którego zostały nadane korespondencje obudziła się we mnie nadzieja. Zaczęłam otwierać listy zgodnie z kolejnością, i je czytać. Listy były od Taehyung’a, w każdym wyrażał swój żal i tęsknotę. Zmartwiłam się, kiedy wspomniał o tabletkach nasennych, które zaczął zażywać. Wspomniał również o reszcie przyjaciół, u których nie do końca się układa. Poczułam ogromne poczucie winy, do którego po chwili dołączyły strumienie łez spływające po mojej twarzy.
Wrócił do gry na pianinie, podobno napisał dla mnie piosenkę. Ile bym dała by móc jej posłuchać... Tak bardzo za nim tęskniłam, że nie byłam w stanie opisać tego uczucia słowami.
Napisał również, że ma zaplanowany lot do Stanów. Pewnie trochę mu zajmie znalezienie mnie, ale mam pewność że już tu jest. Nigdy by mnie nie okłamał. W środku skakałam niczym mała dziewczynka z radości, tak bardzo chciałam go przytulić i posłuchać jego głosu. Tak desperacko pragnęłam zasmakować jego delikatnych ust i przebywać w jego towarzystwie.
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Pomysł, który miał prawo się udać przy odrobinie szczęścia. Zerwałam się z miejsca, wybiegając z pomieszczenia. Zignorowałam żałosne wołania ojca, oraz matki gdy opuszczałam rezydencję. Wsiadłam do samochodu pana Lee, z którego chciał wysiadać wracając z zakupów.
– Pani Chan..
– Jesteś mi winien przysługę. – czas użyć mojej tajnej broni. Podczas nieobecności ojca kilka razy nakryłam pana Lee i moją matkę na gorącym uczynku. Kochankowie nie byli jednak tego świadomi, a ja wiedziałam że napewno nadarzy się okazja by wykorzystać to przeciwko nim. Nie miałam tego matce za złe, dlatego że wiedziałam iż była nieszczęśliwa w małżeństwie. Nigdy nie liczyło się jej zdanie, ani sama ona. Była tylko przedmiotem do zaspokajania chorych fantazji i zachcianek ojca oraz pełniła rolę “reprezentacyjną”.