Roseanne Se Chang wraca do Korei po ośmiu latach spędzonych na obczyźnie. Musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu jak nienasycone ambicje swojego ojca czy krytykę ze strony najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Staje się ona istną sensacj...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
“Każda chwilą z nią była na wagę złota”.
– Rosie.. wstawaj. – usłyszałam przy swoim uchu. Byłam jednak zbyt zmęczona by się tym przejąć, więc obróciłam się na drugi bok i usiłowałam zapaść w sen.
– Rosie, musisz wstać dalej. – ten nieznośny głos stawał się nieznośny i wyjątkowo nieustępliwy.
– Co się dzieje? – otworzyłam leniwie powieki, patrząc na Taehyunga stojącego obok łóżka.
– Twoja mama przyjechała. – oznajmił, na co zerwałam się z wygodnego materacu niczym poparzona.
To napewno sen, to musi być sen.
– Co ona tutaj robi, do cholery? – zmarszczyłam brwi, usiłując zwiększyć obroty pracy mojego ledwo rozbudzonego mózgu. Jakoś nie docierała do niego ta informacja.
– Przyjechała by ci coś powiedzieć. Tylko spokojnie.. – wyciągnął do mnie niepewnie rękę, próbując zapanować nad moimi przesadnymi emocjami.
O co mogło chodzić? Co chciała mi powiedzieć?
Poszliśmy z chłopakiem do salonu, gdzie siedziała pani Kim w towarzystwie mojej matki. Jej cały strój odznaczał się kolorem czarnym, na nosie miała tego samego koloru okulary przeciwsłoneczne. To był mój trik, mający na celu ukrywanie przed nimi zaczerwienionych od płaczu oczu. Nagle oblała mnie fala zmartwienia, co mogło się stać?
– Rosie.. jesteś. Musimy porozmawiać. – kobieta wstała na mój widok, łapiąc mnie za obie dłonie i troskliwie pocierając je kciukiem.
– Zostawimy was same. – powiedziała pani Kim, obejmując Taehyung’a w pasie. Ten jednak nie był zbyt przekonany do zostawiania mnie sam na sam z rodzicielką. Przyglądał mi się uważnie próbując rozczytać jakiekolwiek emocje z mojej twarzy. Myślę, że jednak nie udało mu się rozpoznać niczego oprócz zagubienia i zdezorientowania.
– Będę tuż obok. – uśmiechnął się pokrzepiająco, a ja wiedziałam że to co chce przekazać mi matka nie będzie należało do przyjemnych wiadomości.
Skinęłam tylko głową, patrząc na obojga dopóki nie zniknęli za drzwiami pokoju chłopaka.
– Rosie. Po pierwsze, chciałabym cię przeprosić..
– Jeśli po to tu jesteś to możesz wyjść, bo nie zamierzam przyjąć tych przeprosin. Nie wybaczę ci tego, ani tobie ani..
– Chodzi o tatę. – przerwała mi.
– Co masz na myśli? – spytałam, chcąc już wiedzieć o co chodzi.