Roseanne Se Chang wraca do Korei po ośmiu latach spędzonych na obczyźnie. Musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu jak nienasycone ambicje swojego ojca czy krytykę ze strony najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Staje się ona istną sensacj...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
“Przyjdzie czas kiedy będzie trzeba przedłożyć obowiązki ponad miłość i przyjaciół. To będzie prawdziwy egzamin dojrzałości i tylko od Rose będzie zależne czy go zda czy nie”.
– Już są! – pisnęłam entuzjastycznie podbiegając do okna. Na podjeździe zaparkowały cztery samochody, z których wysiedli moi przyjaciele.
Babcia spojrzała na mnie wyczekująco, podeszłam do niej i razem otworzyłyśmy drzwi. Dziewiątka młodych ludzi stanęła przed nami kłaniając się uprzejmie, na powitanie przed starszą kobietą. I tym samym pierwszą damą rodu Chanów.
– Aj, dajcie sobie spokój z tymi formalnościami. Możecie mnie równie dobrze traktować jako swoją babcię, aczkolwiek bardzo miło z waszej strony. – zawołała kobieta, wywołując uśmiechy na twarzach moich towarzyszy.
– Dziękujemy za zaproszenie pani Chang. – odparł Taehyung głębokim głosem. Nie słyszałam go zaledwie jeden pełny dzień, lecz tak bardzo za nim zatęskniłam. Miałam ochotę go przytulić, ale to byłoby dość nieformalne.
– Cała przyjemność po naszej stronie, zapraszamy. – kobieta weszła wgłąb domu, a za nią cała reszta łącznie ze mną.
– Przepiękny dom pani Chang.. – rozmarzyła sie Semi, rozglądając się wokoło. Wszyscy podziwiali oryginalny wystrój rezydencji, trzeba było przyznać, że robił wrażenie.
– Dziękuję, uwielbiam ten dom. Przypomina mi o moim świętej pamięci mężu, był on prezentem ślubnym od jego rodziców. Trzy czwarte zbudowane zostało przez pierwszego mężczyznę rodu Chanów. – przyjaciele wsłuchiwali się z zaciekawieniem opowiadań kobiety o moim ciekawym pochodzeniu. Nigdy nie spodziewałam się, że nazwisko Chang może mieć taki kawał historii za sobą.
Teraz jednak noszę je z dumą i obiecałam sobie, że będę go bronić jak lwica.
– Chodźmy więc do jadalni, zrobiłam się głodna. – zarządziła kobieta, idąc jako pierwsza w kierunku pomieszczenia.
– O takk, świetny pomysł pani Chang. Umieram z głodu. – odparł emocjonalnie Jimin gdy cała reszta poszła za babcią, Taehyung do mnie dołączył łapiąc mnie za rękę. Chciał wyraźnie złagodzić sytuację między nami, która podczas ostatniego spotkania była nie najlepsza.
Zachowałam się jak istna idiotka, byłam dla niego niemiła i oschła. Przeżywałam bardzo to co się wydarzyło i przelewałam cały smutek, złość oraz rozgoryczenie na niewinnego chłopaka.
– Przepraszam. – wykrztusiłam z ciebie, przystając w miejscu. Spojrzałam na niego, dopiero teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Wyglądał oszałamiająco, jego ramiona opinała szmaragdowa koszula idealnie podkreślająca jego szerokie ramiona. Smukłe nogi zdobiły czarne spodnie garniturowe, a na nogach spoczywały eleganckie buty idealnie pasujące do całości. Nie wspomnę już o jego nienagannej fryzurze, która skupiała na sobie całą uwagę. Nie umknęła mi również nasza bransoletka wisząca swobodnie na jego nadgarstku. Uśmiechnęłam się lekko na jej widok, niosła za sobą tyle wspomnień.
– Za co? – uniósł brwi, wpatrując się we mnie.
– Wiesz za co. Zachowałam się jak kretynka. – spuściłam wzrok ze wstydu.
– Nieprawda, hej. Nie mów tak o sobie, tym bardziej w moim towarzystwie. Nie zgadzam się na to. – oburzył się, łapiąc za mój podbródek i uniósł moją głowę do góry tym samym zmuszając mnie do spojrzenia w jego ciemne oczy.
– Niech ci będzie. Teraz lepiej idźmy do jadalni, bo bez nas nie zaczną posiłku a przecież nie chcemy by nasz uroczy Chimmy padł z głodu. – zaśmiałam się puszczając jego dłoń.
Reszta zebranych stała już obok swoich krzeseł, jednak byli tak zajęci słuchaniem babci która rozmawiała o drzewie genealogicznym naszej rodziny że nie zwrócili na nas uwagi. Jedynie Jungkook wpatrywał się w nas dociekliwie. Oj mamy do pogadania, króliku.
Jedyne wolne dwa miejsca znajdowały się obok Semi i Jungkook’a. Taehyung widocznie miał jakiś zgrzyt z ciemnowłosym i wybrał miejsce obok dziewczyny, naprzeciw mnie chcąc mieć mnie na oku.
– Wspaniale. Jako iż jesteśmy w komplecie, zacznijmy jeść. Smacznego. – babcia usiadła na miejscu, a reszta poszła w jej ślady.
Jimin rzucił się na skrzydełka z piekarnika w ciemnym sosie, Semi, Namjoon, Yoongi i Hoseok jedli typowe koreańskie potrawy. Zaś ja, Tae, Jin, i Kookie razem z TaeYongiem zaopiekowaliśmy się daniami kuchni włoskiej. Kochałam przysmaki Korei, ale wszelkiego rodzaju makarony kradły moje serce za każdym razem.
Resztę kolacji wymieniałam zaniepokojone spojrzenia z Semi, z którą również ostatnio się pokłóciłam. Będę musiała to wszystko naprawić, a ta kolacja jest dobrym początkiem. Taehyung wyraźnie wpatrywał się w mojego kolegę obok, który nie był zainteresowany żadną potrawą tak jak mną. Co po chwilą zerkał w moją stronę z zaciekawieniem, jednak za żadnym razem się nie odezwał. Skąd w nim ta dziwna zmiana?
Namjoon i Jin zasypywali moją babcię masą pytań, a na końcu zaczęli opowiadać jej o naszej akcji związanej z włamaniem. Na moje szczęście kobieta miała doskonałe poczucie humoru i odparła, że ten numer jest godny zapamiętania mówiąc także że ojcu się należało.
– Jungkook! Może opowiesz nam trochę o tym czym aktualnie się zajmujesz. Jest czym się chwalić, niech mi pani uwierzy. – spojrzałam zdezorientowana na Jina, a następnie mój ciekawski wzrok spoczął na moim rówieśniku.
– Właśnie Jungkook, słuchamy. – odparła z zaciekawieniem kobieta, pochłonięta całą sprawą bez reszty. Uśmiechnęłam się widząc jej oddanie i niesamowite poświęcenie dla sprawy. Doskonale wiedziała, że przyjaciele są dla mnie wszystkim i co najważniejsze nie kazała mi wybierać.
– Cóż.. nie ma się za bardzo czym chwalić. – odparł nieco nieśmiało, wycierając usta w białą serwetkę.
– Ależ skąd, nie bądź taki skromny! Już uwielbiam tego dzieciaka. – zaśmiała się babcia.
– Więc zostałem treinee w BigHit Entertainment. Zadebiutuje za kilka tygodni jako solista. – oznajmił, a mnie omal nie wbiło w krzesło. Moi przyjaciele nie wydawali się być wcale tym faktem zaskoczeni, w przeciwieństwie do mnie.
Dlaczego tylko ja nic o tym nie wiedziałam?
Poczułam się wykluczona, i niedoinformowana. Jednak dlaczego? Dlaczego nikt nie raczył mi powiedzieć?
– Prawda, że cudownie? – uśmiechnął się Namjoon.
– Jesteśmy z niego tacy dumni. – powiedział Jimin, ubrudzony sosem od skrzydełek mając serwetkę włożoną w koszulę. Przypominał mi troszkę dziecko, jednak był w tym wszystkim tak uroczy że nie sposób było się nie rozluźnić.
– To wspaniałe wieści! Gratulacje Jungkook. Mam świetny pomysł, może zechciałbyś wystąpić na imprezie charytatywnej organizowaną przez Rosie w imieniu fundacji? – babcia kompletnie zbiła mnie z tropu.
– Och, cóż.. ja oczywiście. To byłby ogromny zaszczyt, o ile Rose się zgodzi. – spojrzał na mnie pytająco, na co jedynie zacisnęłam zęby i skinęłam głową.
– Od kiedy Rose przejęła obowiązki fundacji? Myślałem, że tym zajmie się jej matka. – wtrącił się Taehyung, wydawał się nieco obrażony z powodu niewiedzy na ten temat.
– Tylko częściowo, sama się dziś dowiedziałam. – wyprzedziłam babcie, widząc jak złość uchodzi z twarzy bruneta. Odetchnęłam z ulgą. Nie potrzebowałam kolejnych nieporozumień.