wyciskam przyjemność z życia! po raz drugi

19 2 7
                                    


Tygodni kilka później znów

Tu

Jestem.


Miesiąc zeszły (czy ilekolwiek) przeminął mi w emocjonalnych burzach. Sztormach. Nosz kurwa, coby nie było to zbyt płaskie i suche jak na miary cierpienia. Wymęczony jestem brakiem spokoju we własnej głowie. Mózg mój mi wrogiem


choć esencjonalnie

tylko

dlatego, że istnieje coś takiego jak człowiek.


EHHHHHHHHHHHHHH


Walić.


Zapomniałem w tym wszystkim, chyba, że mój mózg obok wroga może być mi przyjacielem. Największym.

Ostatnim sprzymierzeńcem, jaki może mi zostać, gdy wszyscy inni zawiodą (w ten czy inny sposób: zdradzą, znikną, etc).


Wróciłem tu. Do poprzedniego mojego poematu (jako takiego) o wdzięczności. Przeczytałem. WCZYtałem się w niego. Wczuwając w każde zdanie, każde słowo.

Bardzo, bardzo celowo.


Poczułem się trochę lepiej.


I przypomniałem sobie, JAK, tak konkretnie, mój mózg może być mi przyjacielem:


to małe ćwiczenie. Technika. Coping mechanism of sorts.


Aktywna wdzięczność.


Piękne narzędzie, istotnie. Chciałbym o tym


NIE ZAPOMINAĆ. -_-


Ale może i to ma swój sens. Może i tego mój mózg potrzebuje, między innymi rzeczami.


Nie wiem. Może się dowiem.

Kto wie. Ja nie. Nikt.


Nieistotne (w moim osądzie; jakkolwiek on słuszny).


[Nigdy jeszcze nie jadłem sushi. Czy byłaby to jedna z rzeczy, których bym żałował, stanąwszy jedną nogą w grobie? Hmmmmmm...]


Wdzięczność. Takie małe coś, a jak dużą różnicę potrafi zrobić. Serotonina, dopamina, i inne z gruntu przyjemne hormony dominują mózg, zwłaszcza jeśli się w to serce włoży, a sam mózg przekształca się: jak przy czymkolwiek, adaptując się do warunków.

Spada zarazem – biochemiczną/neuroanatomiczną siłą rzeczy – stres, złość, tympodobne. I nagle życie zaczyna czuć

mniej bólodupnie.

Nagle obok cierpienia wychodzi słońce. Niebo wciąż pochmurne, ale nie tak ZUPEŁNIE.


To nie usuwa wszystkich problemów; "jedynie" wywołuje przyjemne, prozdrowotne warunki w mózgu, działając lepiej niż lek przeciwbólowy, bo stres, depresję, itympodobne zmniejsza naturalnie, nie uzależniając mózgu od leku lecz poprawiając jego funkcje. Między innymi poprzez aktywację produkcji serotoniny, dopaminy, endorfin, oksytocyny (i innych mniej znanych), które sprawiają że człowiek czuje się szczęśliwszy i lepiej radzi sobie z problemami. Ma też sporo efektów sprowadzających się do korzystnego dla zdrowia i samopoczucia przekształcania pewnych struktur w mózgu. Temat jest szeroki; mówiąc prosto, wdzięczność to jeden ze swego rodzaju naturalnych leków, które pokazują, jak daleko idące biologiczne efekty ma mindset.

heart beatsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz