6꧂ Bójka

760 51 50
                                    

Od rozpoczęcia roku szkolnego minęły dwa tygodnie. Wszyscy uczniowie zdążyli się już przyzwyczaić do rutyny, a ci nowi - zaznajomić z nią i osobami w placówce.

Zakończyła się właśnie lekcja rosyjskiego. Najstarsi licealiści zaczęli wychodzić z klasy. Obok Natashy szły Vera i Wanda.

- Nie wiem, jak ty to robisz, że masz ten język w małym palcu, ale podziwiam. - oznajmiła rudowłosa Maximoff z uznaniem.

- Od dziecka uczyłam się języków obcych. - wyjaśniła Nat - To dlatego teraz nie mam z nimi problemu.

- Ja od dziecka olewałam języki obce. To dlatego teraz nic nie rozumiem co dzieje się na lekcjach. - prychnęła Veronica, na co Wanda razem z Natashą zaśmiały się.

- No proszę, widzę, że nasza świeża krew się rozkręca. - Romanoff szturchnęła łokciem czarnowłosą na jej żart.

- Skoro nie dane mi było podbijać tamtą szkołę, to biorę się za tą, moje drogie. - Vera wzruszyła ramionami, a na jej twarzy pojawił się mały uśmiech.

- Szkoda, że nie ma wyborów pani przewodniczącej, razem ze Steve'em nieźle obracałabyś tą budą. - zaśmiała się Nat.

- Początkowo byłabyś u boku władcy, a później kopnęłabyś go w tyłek i sama sprawowała władzę. - dodała Wanda.

- Szczerze, to fajnie by było mieć Steve'a u boku. Gdzie tam zaraz kopać go po tyłku. - powiedziała Vera.

- No to klepać. - zażartowała Natasha, na co pozostałe dziewczyny wybuchnęły śmiechem.

- Ej! Nie patrzę na niego w ten sposób, Nat! - oburzyła się Veronica, jednak twarz czarnowłosej wciąż była roześmiana - Choć trzeba mu przyznać, że jest przystojny.

- Oj tak, jest. - odparła Wanda kiwając głową z zaciśniętymi ustami.

- I na dodatek wygląd idzie w parze z charakterem. - dodała Natasha - Nie często takie zjawisko zachodzi wśród męskiego gatunku. - na jej słowa Veronica parsknęła.

- Właśnie. Nie to co Barnes. - czarnowłosa powiedziała to nieco kpiąco.

- Oj tam, Bucky nie jest aż taki zły. Jest specyficzny, ale w porządku. - odrzekła Nat, po czym spojrzała na Verę - A wiesz, że pasowalibyście do siebie?

W tej chwili Veronica stanęła w miejscu i z niedowierzaniem patrzyła na Romanoff.

- Chcesz żebym zwróciła śniadanie? - zapytała, jej twarz wyrażała obrzydzenie.

- Ale nie zaprzeczysz, że jest przystojny. - Natasha uniosła brew i podeszła do czarnowłosej z uśmieszkiem na ustach.

- Co? Ja... nawet nie patrzę na niego w ten sposób. - zmarszczyła brwi kręcąc głową - Nie, w życiu. Nie chcę nawet o tym myśleć, ble... - wystawiła język - Możesz mu to przekazać lub zachować dla siebie, ale nie znoszę go. Choćby nawet wyglądał jak milion dolarów. Nie ma opcji. - Vera zacisnęła usta i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

- Okej, nie naciskam. - zaśmiała się Nat unosząc dłonie w geście obronnym.

- A ja popróbuję. - uśmiechnęła się Wanda zerkając na siostrę.

Veronica wywróciła jedynie oczami.

- Vera, mogę ci zadać pytanie? - zaczęła po chwili Romanoff.

- Jasne, śmiało.

- Czemu się do nas przeniosłaś? Nie to, że się nie cieszę, ale tamto liceum było prestiżowe, a to tu jest takie... - rozejrzała się wokół z grymasem na twarzy - Zwyczajne.

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz