49꧂ Podróż

496 46 18
                                    

Pierwszy tydzień ferii minął nastolatkom dość żmudnie. Dni przewijały na nierobieniu praktycznie niczego, poza oglądaniem filmów i seriali.

Wszyscy stawiali na odpoczynek. Na po prostu wzięcie oddechu od szkolnej rutyny.

Kolejny tydzień ferii jednak zapowiadał się zupełnie inaczej.

Veronica dzień wcześniej pakowała swoją walizkę, w której między innymi umieściła zimowe, narciarskie ubrania zakupione w zeszłym tygodniu, kiedy w końcu ruszyła się z łóżka i oderwała od oglądania seriali.

Faktem było, że nie będzie jeździć na nartach. Ręka w gipsie temu nie służyła. Zamierzała się jednak świetnie bawić.

Walizka ledwo co się domknęła, jednak siedząc na niej ostatecznie odpuściła i dała się zasunąć.

Maximoff wzięła dodatkowo plecak, w którym spakowała podręczne, potrzebne rzeczy.

Wszystkie pakunki czekały gotowe w salonie na kolejny dzień, który miał zacząć się dość wcześnie, ponieważ o trzeciej nad ranem uczniów czekał lot.

꧁꧂

Dźwięk budzika.

Albo raczej nieprzyjemne, głośne wycie tego jebanego urządzenia.

Veronica otworzyła zaspane powieki, jednak było zbyt ciemno, by widziała w jakim miejscu leży jej telefon.

Sięgając ręką do szafeczki nocnej, poczęła po omacku szukać komórki, która nieustannie wydawała z siebie głośny, nieprzyjemny zaraz po przebudzeniu dla ucha, dźwięk.

W końcu, kiedy wyczuła pod ręką telefon, chciała po niego sięgnąć. Przez swoją senność jednak straciła go z mebla, przez co z impetem upadł na podłogę.

- Kurwa mać. - warknęła Vera chowając twarz w poduszkę.

Nienawidzę tego cholerstwa.

Zerwała się w końcu z łóżka, po czym chciała zacząć szukać telefonu. Zanim jednak porządnie zdążyła się wdrożyć w poszukiwania, kopnęła leżącą komórkę tuż przy jej nagich stopach, przez co ta przemieściła się niecały metr dalej.

- No do jasnej... - przygryzła mocno wargę ze złości, po czym wzięła głęboki oddech.

Na wyczucie podeszła do ściany, by włączyć światło, a następnie, widząc już pokój, który nie był już spowity mrokiem, jak dotychczas, stanowczo podeszła do leżącej na podłodze komórki, podniosła ją i mocnym kliknięciem wyłączyła budzik.

- Fajny początek dnia. - mruknęła pod nosem, widząc w telefonie godzinę drugą - Albo nocy.

Przetarła twarz dłonią, po czym ziewnęła przeciągle.

Rzuciła telefon na łóżko, chcąc skierować się do wyjścia z sypialni, jednak komórka dziewczyny odbiła się od materaca i upadła na podłogę już drugi raz dzisiejszego dnia.

- Kpiny, kurwa. - syknęła, po czym skierowała się szybko i pełna złości po telefon, a następnie mocno trzymając go w ręce, wyszła z pokoju do kuchni.

Tam, jedząc szybko śniadanie, ubolewała nad pękniętą szybką w jej komórce. Dziękowała Bogu w duchu, że nie był to sam ekran.

Później szybko skorzystała z porannej toalety, między innymi nakładając na rzęsy nieco tuszu, brwi przyciemniając kredką, a usta nawilżając pomadką, po czym ubrała się i skierowała do wyjścia razem z walizką i plecakiem.

꧁꧂

- Przyszła i nasza księżniczka. - prychnął Tony.

Veronica zrobiła grymas na twarzy, kiedy zbliżała się do grupki przyjaciół czekających na lotnisku.

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz