45꧂ 𝕊 𝕐 𝕃 𝕎 𝔼 𝕊 𝕋 𝔼 ℝ 1/2

479 41 49
                                    

- W mordę by to strzelił... - mruczała pod nosem Vera szukając odpowiedniej kreacji na dzisiejszą noc.

Przeczesała całą szafę i wszystkie możliwe szuflady, szafki z ubraniami oraz dodatkami, jednak nic konkretnego, żaden pomysł nie wpadł jej do głowy, co mogłaby na siebie założyć.

Zrezygnowana usiadła na kanapie.

Minął tydzień od pamiętnej Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia. Tak wiele wspomnień, tak mnóstwo dobrych i pięknych chwil, które zostaną w jej sercu już do końca życia.

Nowy początek, nowe życie, nowy związek...

Wszystko zapowiadało się idealnie.

I proszę, aby to po prostu nie runęło.

Sylwester, jaki miała spędzić wraz z przyjaciółmi postrzegała jako okazję do dobrej zabawy, ale nie tylko. Chciała, aby to wszystko było zwieńczeniem całego minionego roku, tego co się wydarzyło, bez znaczenia w tej chwili czy chodziło o miłe momenty, czy wręcz przeciwnie.

Trzeba powspominać, „odkazić" się z tego i zacząć na nowo.

Veronica wzięła telefon, po czym wybrała numer do Loki'ego, a następnie przystawiła komórkę do ucha czekając, aż jej przyjaciel odbierze.

- Czego?

- Ciebie też miło słyszeć, Loczek. - prychnęła.

- Streszczaj się.

- Bo co mi zrobisz? - zapytała prowokacyjnie, po czym do jej uszu dobiegł dźwięk zakończonego połączenia.

Zerknęła na wyświetlacz swojego telefonu, a na jej twarzy zagościł grymas niezadowolenia. Ponownie wybrała jego numer i czekała na odbiór połączenia.

- A to mały, wredny, perfidny...

- No dokończ, Vera. Z chęcią posłucham.

- Potrzebuję pomocy. - powiedziała zrezygnowana.

- Jest takie słowo, które zaczyna się na „s" a kończy na „pierdalaj", mówi ci to coś?

- Jesteś wredną małpą, Loki. - parsknęła.

- Tylko wtedy, kiedy mnie testujesz.

- No dobra, skończyłam. - wywróciła oczami - Nie wiem, w co się ubrać.

- To skąd ja miałbym to wiedzieć?

- Nie wiem, no... ostatnim razem mi doradzałeś i wyszło super. Proszę cię, przyjedź do mnie.

- Mam przyjeżdżać specjalnie po to, aby wywlec z twojej szafy kilka ciuchów?

- Tak? - uniosła brew - Czy ja brzmię niewyraźnie?

W słuchawce zapanowała cisza.

- Wykończysz mnie kiedyś... - westchnął zrezygnowany.

- Do usług. - uśmiechnęła się.

- O której zaczyna się ten sylwester u Stark'a? - puścił jej komentarz mimo uszu.

- Powiedział, żebyśmy już na szóstą u niego byli.

- Okej. Czyli mamy jeszcze trochę ponad dwie godziny do tego, jakże zacnego, wieczoru. - powiedział po chwili, zaraz po zerknięciu na zegarek - Będę u ciebie za godzinę. W tym czasie nałóż tapetę czy coś, żeby czasu nie marnować.

- Nałóż tapetę czy coś... - zironizowała - To się nazywa makijaż, czubku. I nie nakładam go dużo.

- Wiem. Bo inaczej na święta dostałabyś ode mnie szpachlę. - prychnął.

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz