- Gdzie te nasze perełki... - mówiła pod nosem Natasha, stojąc na korytarzu w towarzystwie Very i Peggy.
- Wojskowi. - prychnęła pod nosem Veronica.
- Vera, słyszałam, że też się tu przeprowadziłaś. - zwróciła się do niej Carter.
- To znaczy ogólnie to cały czas mieszkałam w Stanach, ale tak, przeprowadziłam się i nie od zawsze jestem w tej szkole.
- Rozumiem. Swoją drogą, ciekawe przebranie. - skinęła głową na całość wyglądu czarnowłosej.
- A wielkie dzięki. - uśmiechnęła się - Starałam się. - ukłoniła się teatralnie - Uznałam, że dobrze będzie sięgnąć w głąb swojej duszy i wyrazić siebie więc... przyszłam w piżamie. - wzruszyła ramionami.
- Kreatywne. I unikatowe. Nie widziałam tu nikogo innego w piżamie.
- A no widzisz jakie cuda. - ziewnęła Vera.
- O, idą. - odrzekła Natasha, machając do chłopaków, aby podeszli.
Po chwili w towarzystwie dziewczyn znalazł się Steve. Veronica już miała się oglądać za brunetem, kiedy nagle poczuła, jak objął ją ramieniem. Oddech ugrzązł jej w gardle, w momencie poczucia ciężaru jego ręki. Nie było to jednak niekomfortowe. Maximoff zaczęła powoli odczuwać, jak robi jej się gorąco.
Peggy spojrzała przelotnie na Verę i Bucky'ego, po czym rozumiejąc w pełni wcześniejsze słowa Natashy, uśmiechnęła się miło do dwójki gołąbeczków.
- Poznaj Steve'a. - Romanoff zwróciła się do brunetki - Steve'a Rogers'a. Złoty człowiek. Łeb na karku. Pomocny, zaradny. - przedstawiła go szybko, na co blondyn się roześmiał.
- Przesadzasz. - odrzekł lekko zawstydzony - Ale to było miłe, dzięki. - uśmiechnął się do Natashy, a następnie skierował wzrok na Peggy - Dyrektor cię już przedstawił, ale tak oficjalnie... - wystawił dłoń na przywitanie.
Brunetka ją uścisnęła.
- Możesz mi mówić Peggy. - powiedziała, po czym utkwiła w nim swój intensywny wzrok.
Blondyn nie pozostawał jej dłużny. Z lekko uniesionymi kącikami ust wpatrywali się w siebie.
- Swoją drogą, ja jestem Bucky. - oznajmił brunet, jednak zanim wyciągnął dłoń, by się przywitać, zorientował się, że tak naprawdę nikt go nie słucha.
Veronica była wyraźnie rozbawiona zaistniałą sytuacją, toteż w ramach pocieszenia poklepała James'a po plecach.
- Serio, jestem aż takim powietrzem? - spojrzał na czarnowłosą.
- Jak widzisz, nie każda będzie zawsze u twego boku. - odrzekła złośliwie Vera.
Barnes zrobił grymas na twarzy, jednak po chwili zagościł na niej delikatny, szczery uśmiech.
- Wystarczy ta jedna. - odparł, a jego oczy były w tej chwili tak wyraziste, jak jeszcze nigdy dotąd.
Veronica pierwszy raz spotkała się z takim widokiem.
Motylki. Dużo motylków.
- Nie wiem czy już słyszałaś, ale na koniec roku organizujemy szkolny bal. - powiedział Steve, kompletnie nie zwracając uwagi na otoczenie.
Wpatrzony był w Peggy. A ona w niego.
- Nie, nie słyszałam. - odparła - Jakieś konkretne wymogi?
- Pełen luz. Zero stresu. Galowy ubiór. No i osoba towarzysząca. - odpowiedział łagodnym głosem.
- Rozumiem. Więc zapewne wiesz już z kim idziesz.
CZYTASZ
the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AU
FanfictionWszyscy dobrze znamy Avengersów i to, jak potoczyły się ich losy. Ale co jeśli zamienilibyśmy tych niesamowitych herosów na nietypowych licealistów ostatniego roku? Gdzie Steve Rogers zamiast kapitanem jest niezawodnym przewodniczącym szkoły, Vision...