26꧂ Klub

645 40 116
                                    

- Wanda, słuchaj... sama nie wiem, no... - jęknęła bezradnie Vera, nie mogąc przekonać się do swojej kreacji na ten wieczór.

Przeglądała się w lustrze w swoim pokoju. Miała na sobie czarną, obcisłą sukienkę sięgającą przed kolano, z długim rękawem. Szpilki tego samego koloru leżały jeszcze na boku, ani razu nie założone do przymiarki.

- Nie marudź tak. Jest super. - powiedziała rudowłosa.

- Jasne, zimna i listopadowa noc, a ja zakładam jakąś miniówkę. Rzeczywiście, jest super. - mruknęła ironicznie, na co Wanda roześmiała się.

- To co innego proponujesz? Do klubu przecież trzeba się ubrać... no... adekwatnie.

- Tak, ale, kurwa, nie w to... - mówiła męczeńsko, po czym zajrzała do szafy, wyciągając z niej po chwili kilka ciuchów.

Rudowłosa z zaciekawieniem przyglądała się siostrze, próbującej odtworzyć pomysł, który zrodził się w jej głowie.

Będąc już gotowa, pokazała się siostrze, by oceniła jej wygląd.

Veronica ubrała czarne, skórzane spodnie, które opinały jej nogi. Na stopy z kolei nałożyła zwykłe sneakersy tego samego koloru. Górę jej ubioru tworzył bordowy gorset. Na wierch założyła czarną ramoneskę.

Włosy w międzyczasie upięła w niedbałego kucyka, a następnie zaczęła wyczekiwać jakiegoś komentarza, oceny, ze strony siostry.

- Zaniemówiłaś, bo tak zniewalająco? Czy po prostu lepiej nie komentować? - odrzekła pierwsza Vera.

- Zdecydowanie to pierwsze. - odpowiedziała po chwili - No... wow. - pokiwała głową z uznaniem - Wyglądasz niesamowicie.

- Dzięki. - uśmiechnęła się - Jeszcze nałożę jakąś szminkę. - powiedziała, jednak nie ruszyła w stronę pudełeczka z kosmetykami, a nerwowo szukała telefonu.

Uświadamiając sobie, że jest spóźniona kilka minut, warknęła pod nosem szybko odnajdując tę konkretną bordową szminkę, po czym zaczęła malować nią usta.

- Coś taka wściekła? - zaśmiała się Wanda.

- Jestem spóźniona. - odparła w międzyczasie malowania ust - I strzelam, że już na mnie czeka... - odeszła od lustereczka, by wyjrzeć przez okno - Ah... jednak go jeszcze nie ma. Cóż, w tej chwili lepiej dla mnie. - wzruszyła ramionami i wróciła do wykończenia makijażu.

- Szkoda, że nie idziemy na potrójną randkę. - rozmarzyła się rudowłosa.

- Z pewnością taką kiedyś zaliczymy. - zapewniła ją Vera, pakując najpotrzebniejsze rzeczy do małej torebki na łańcuszku - Ale wtedy to trzeba by wziąć i Natashę z Bruce'em. To będzie poczwórna. Szczerze, to nie wiem czemu akurat chcieli podwójną. W sensie, rozumiem, są przyjaciółmi od dawna i w ogóle...

- Może chcą, aby te chwile były wyjątkowe. Bo w sumie im większe grono, tym większy szum, więcej rozmów, automatycznie jest inaczej. Bardziej już jest taka paczka znajomych. A podwójna randka, zaledwie cztery osoby... - pokiwała głową z małym uśmiechem na twarzy - To już inny klimat.

- Masz rację. - przyznała po chwili Vera - No... teraz to zaczęłam się stresować, jak mi to powiedziałaś.

- Hej, nie ma czym. Będzie cudnie, zobaczysz. - Wanda podeszła do siostry, po czym podała jej ciepłą kurtkę - Wrócisz promieniejąc.

- Mam nadzieję. - odrzekła czarnowłosa, kierując się z siostrą na dół, do wyjścia.

- Przekażę mamie, tym się nie martw. - oznajmiła rudowłosa, klepiąc siostrę po ramieniu.

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz