22꧂ Nieplanowane spotkanie

615 49 71
                                    

Veronica patrzyła na Natashę, jednak czuła się jakby to, co przed chwilą powiedziała było czymś nierealnym. Miała wrażenie, że znajduje się w jakiejś otoczce, przez co wszystko kierowane w jej stronę, każde słowo, skutecznie ją omija pozostawiając mocno zdezorientowaną.

Dopiero po kilkunastu, może kilkudziesięciu sekundach Vera zaczęła wszystko po kolei łączyć i przyswajać.

Natasha dostała tak naprawdę SMS'y od Bucky'ego, nie od Banner'a. James chciał się spotkać z Verą, a z racji tego, że ta nie chciała podać mu adresu zamieszkania swojej kumpeli, uznał, że sam osobiście ją o to poprosi.

I co później nastąpiło?

Przyjazd tego dupka o ciemnobrązowych włosach i stalowo-niebieskich oczach.

Przystojnego dupka.

O ja jebie.

Veronica przygryzła wnętrze policzka. Nie wiedziała czy powinna się załamać, czy cieszyć.

- Słyszysz mnie w ogóle? - zapytała po chwili nieco zniecierpliwiona Natasha.

W tym momencie czarnowłosa przeniosła na nią swój wzrok.

- Tak. Niestety tak. - przymknęła oczy - Ale w sumie to... wcale nie muszę tam iść. Do niego. No wiecie. Bo mam nockę z wami. A on się wprosił. I to tak... totalnie. Wpierdolił się jak dzik w paśnik. Chamsko trochę...

- Vera, skończ. - odezwała się Wanda - Po prostu idź do niego. Będziemy na ciebie czekać.

- No chyba, że mamy nie czekać, to mów od razu. - na ustach Romanoff pojawił się sprośny uśmieszek.

- Wy jesteście w zmowie, tak? - zapytała w końcu Vera - Komunikujecie się za pomocą włosów? To dlatego jesteście obie rude, nie?

- Idź do niego. - odrzekła z rozbawieniem Wanda - Bierz jakąś ciepłą bluzę, komórkę i idź.

Veronica patrzyła na obie dziewczyny z mordem w oczach. Ostatecznie jednak pożyczyła od Romanoff najcieplejszą bluzę jaką posiadała - gdyż październikowe noce nie należały do przyjemnych - po czym chowając telefon do kieszeni ubrania, nałożyła jedynie buty i żegnając się z rudowłosymi wyszła z domu Natashy.

Idąc do samochodu nie widziała w nim Barnes'a. Zgasił światło w samochodzie.

Nie wiedzieć czemu, to ją zestresowało jeszcze bardziej.

A co jak zacznie się śmiać? Z mojej głupoty? Co jeśli tym dziwnym zachowaniem popsułam naszą relację?

Szła powoli w stronę auta. Dzieliło ją już od celu zaledwie kilka metrów.

Matko, ale stres. Co mi się dzieje?

Jeszcze kiedyś potrafiłam zachować zimną krew, a teraz? Teraz odchodzę od zmysłów.

I to tylko z powodu tego dupka.

Tylko, albo aż.

Vera będąc już przy samochodzie, pociągnęła za klamkę drzwi od strony pasażera, a następnie zerknęła do środka samochodu.

Światło automatycznie się zapaliło, ukazując tym samym bruneta siedzącego za kółkiem. Ubrany był w czarną bluzę i spodnie dresowe tego samego koloru.

Które dość nieźle opinały jego uda...

Vera, ogar.

- Cześć, Roni. - uśmiechnął się - Wsiadaj, bo na dworze pizga zimnem i złem.

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz